poniedziałek, 31 marca 2025

Suplement - Stan wojenny (cz. 4)

 2. Udział Jaruzelskiego (herb rodowy Ślepowron) (cd.)


Po zatwierdzeniu stanu wojennego przez Radę Państwa w  nocy z 13 na 14 grudnia, czyli podczas otwartej sesji Sejmu, decyzje polityczne przeszły do kompetencji Jaruzelskiego i jego zbirów.

 

"Po 13 grudnia główne decyzje zapadały w nieformalnym gronie. Kierownictwo sprawował tzw. dyrektoriat, któremu przewodził gen. Wojciech Jaruzelski, a w jego skład wchodzili: minister spraw wewnętrznych gen. Czesław Kiszczak, wiceminister obrony narodowej gen. Florian Siwicki, wicepremier Mieczysław Rakowski i trzech (z dziewięciu) sekretarzy Komitetu Centralnego PZPR: Kazimierz Barcikowski, Mirosław Milewski i Stefan Olszowski." (sts, Wstęp, str. 13)

 

Andrzej Paczkowski pisze, że tej samej nocy z 13 na 14 grudnia Rada Państwa przyjęła także 4 dekrety. Dokumenty uchwalono "przy odrębnym stanowisku" Ryszarda Reiffa oraz stwierdzeniu Jana Szczepańskiego, że "nie wypowiada się za nimi, lecz także nie składa sprzeciwu". 

Do ośmiu osób wymieniowych wyżej, od których zależały losy Polski w czasach stanu wojennego, Andrzej Paczkowski dodaje Janusza Obodowskiego. Nazywano ich "Dyrektoriatem" przez analogię do tego, któremu przewodniczył 200 lat wcześniej nieprzekupny Robespierre. Paczkowski pisze o Jaruzelskim:

 

"W dziejach PRL nigdy tak dużo tak ważnych stanowisk nie było skoncentrowanych w rękach jednego człowieka." (wpj, str. 69)

 

I ja się z tym zgadzam. Trójwładzę miał Jaruzelski już przed wprowadzeniem stanu wojennego. 

W końcu grudnia zaczęły powstawać obywatelskie komitety ocalenia narodowego (OKON), które miały zastąpić Front Jedności Narodu. Należeli do nich działacze partyjni z PZPR, ZSL, SD, PAX-u i inne męty. W lutym 1982 r. istniało już około 4 tysięcy komitetów. 

I jeszcze zaskakująca opinia Radka Sikorskiego:

 

"Polska ma wobec Afganistanu dług wdzięczności. Wielokrotnie w historii walczyliśmy "za naszą i waszą wolność", ale korzystali na tym inni. W latach osiemdziesiątych to Afgańczycy walczyli, a skorzystaliśmy my. Kto wie, czy w 1980 roku sowieckie Politbiuro nie zdecydowałoby się na tradycyjne rozwiązanie problemu "Solidarności" - czyli zbrojną inwazję - gdyby nie to, że miało już otwarty jeden front w Azji Środkowej. Kto wie, jak skończyłby się komunizm sowiecki, gdyby Michaił Gorbaczow zamiast afgańskiej "broczącej rany" miał zaoszczędzone sto miliardów dolarów na modernizację gospodarki. Może udałoby się wyjść z komunizmu drogą ewolucyjną, na modłę chińską, przy utrzymaniu władzy w rękach partii, bez straty imperium zewnętrznego i rozpadu ZSRR." (rs, str. 20)’

 

26 marca 1982 r. Sejm uchwalił wszystkie podyktowane mu zmiany w Konstytucji, w tym między innymi instytucję Trybunału Stanu, przed którym miał zostać postawiony Edward Gierek. Wprawdzie nikt go przed ten Trybunał nie postawił, a i do tej pory nikt nie był przed nim sądzony, ale kasiorka za zasiadanie w nim płynie pełnym strumieniem. 

Przed zawieszeniem stanu wojennego doszło do dyskusji na temat spodziewanej amnestii:

 

"(...) minister Sylwester Zawadzki (...) podniósł problem formalny, że dekret o stanie wojennym nie przewiduje "zawieszenia", a tylko "odwołanie", które to odkrycie wywołało krótką, ale ożywioną dyskusję (Roman Malinowski napominał, żeby prawnicy "Nie tworzyli utrudnień")" (wpj, str. 208)

 

To ten sam Roman Malinowski, który w 1989 r. ściskał się za ręce z Wałęsą i Jerzym Jóźwiakiem, przywódcą SD, na dowód zawarcia wiecznotrwałego sojuszu po to, aby PZPR odsunąć od władzy? Przypominam, że dzień wcześniej w Sejmie niejaki Bentkowski wygłosił przemówienie, podczas którego dramatycznym głosem prawie krzyczał, że ZSL nigdy nie zdradzi swoich sojuszników z robotniczego PZPR. Bentkowski został ministrem sprawiedliwości w rządzie, który powstał po upadku komuny, a po latach okazało się, że był tajnym współpracownikiem SB. Wszystko to ci Panowie robili oczywiście dla dobra Polski. 

To, co wyprawia obecnie Bodnar ze swoimi zbirami z kasty prawniczej, doskonale wpisuje się w tradycje stanu wojennego, prawnicy nie tylko nie przeszkadzają, ale nawet mu pomagają w likwidowaniu Polski. 

20 lipca 1982 r. utworzono Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego (PRON), który zastąpił Front Jedności Narodu. Na szefa PRON-u zgłosił się kiepski pisarz katolicki Jan Dobraczyński, a wśród członków byli: Irena Kirszenstein-Szewińska, Jan Tomaszewski, zwierzchnik Kościoła Polskokatolickiego bp Wysoczański, Wojciech Siemion, Jerzy Jaskierna (sekretarz generalny), Janusz Reykowski, Andrzej Przypkowski, Edmund Męclewski, Stanisław Roztworowski, Halina Kossobudzka, Mikołaj Kozakiewicz, Zenon Komender, przyszły europoseł Maciej Giertych, przyszła posłanka PO Teresa Piotrowska. Z tego co pamiętam, był też w PRON-ie Kazimierz Górski, ale nie znalazłem potwierdzenia tego faktu w Internecie. Albo pamięć mnie zawiodła, albo zadziałały mechanizmy cenzorsko-wybielające na rzecz tego sympatycznego i niezmiernie zasłużonego dla polskiej piłki nożnej człowieka, później kandydata na posła ZChN-u. Przyjął propozycję kandydowania, ponieważ, jak mówił, "nie zwykł odmawiać nikomu". 

Stan wojenny zniesiono 22 lipca 1983 r.

niedziela, 30 marca 2025

Suplement - Stan wojenny (cz. 3)

2. Udział Jaruzelskiego (herb rodowy Ślepowron) - zawsze mnie interesowało na ile podjęcie decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego obciąża samego Jaruzelskiego, a na ile zostało zaakceptowane przez inne organy władzy. I oto odpowiedź:

 

"Na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR 5 grudnia 1981 roku zaakceptowano wprowadzenie stanu wojennego." (sts, Wstęp, str. 12)

 

"Decyzja polityczna, podjęta przez najwyższe gremium partii, zapadła wprawdzie 5 grudnia, na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR, ale dano tam premierowi - gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu - swobodę wyboru konkretnej daty, która przez zebranych nie była - i nie mogła być - wyznaczona. Także w nocy z 8 na 9 grudnia, gdy Jaruzelski informował o harmonogramie działań marszałka Kulikowa, naczelnego dowódcę wojsk Układu Warszawskiego, który ze swoim osobistym sztabem pojawił się właśnie w Warszawie, nie podał mu konkretnej daty. Można z tego wnosić, że jeszcze jej nie ustalił. Najpewniej decyzja co do daty zapadła na posiedzeniu Rady Wojskowej Ministerstwa Obrony Narodowej (MON), gremium, do którego należeli szefowie okręgów wojskowych, rodzajów sił zbrojnych oraz instytucji centralnych MON. Posiedzenie odbyło się w nocy z 9 na 10 grudnia." (wpj, str. 24)

 

Do osób, które wiedziały o wyznaczonej dacie wprowadzenia stanu wojennego, Paczkowski zalicza: Floriana Siwickiego, Michała Janiszewskiego, Czesława Kiszczaka, Tadeusza Tuczapskiego. Jedenastego grudnia dowiedzieli się o niej Mieczysław F. Rakowski, Stefan Olszowski i Kazimierz Barcikowski. Tego samego dnia został poinformowany marszałek Kulikow. 

CIA nie znała daty wprowadzenia stanu wojennego, ponieważ Ryszard Kukliński został ewakuowany do Stanów Zjednoczonych na początku listopada. Mógł więc przekazać tylko to, co było mu wiadome do tego czasu, jego meldunki nie docierały jednak do odpowiednio wysokich szczebli administracji amerykańskiej, grzęzły gdzieś po drodze.

 

"Wprowadzenie stanu wojennego przygotowywano ponad rok. Co najmniej dwukrotnie (w marcu i listopadzie) z Moskwy przyjechały specjalne ekipy, które zapoznały się z dokumentacją i przygotowaniami, a marszałek Kulikow i ludzie z jego sztabu zjawiali się w Warszawie właściwie co parę tygodni, kontrolując przygotowania, a jednocześnie mając za zadanie dopingowanie Polaków do podjęcia działań." (wpj, str. 29)

 

"Sto tysięcy egzemplarzy obwieszczenia o wprowadzeniu stanu wojennego - wydrukowanych w Związku Sowieckim - spoczywało w pilnie strzeżonych magazynach. Wszystkie podstawowe dokumenty znajdowały się w sejfach osób, które powinny je otworzyć na otrzymany sygnał." (wpj, str. 29)

 

"MSW wielokrotnie powoływało na ćwiczenia wielotysięczne grupy rezerwistów, których szkolono w ramach ROMO. Funkcjonariusze ZOMO spędzili miesiące na intensywnych ćwiczeniach walk z tłumem, przełamywaniu zapór i "oczyszczaniu" hal fabrycznych. W więzieniach ("ośrodkach odosobnienia") przygotowano cele dla około 5 tysięcy działaczy "Solidarności" i opozycji, którzy mieli być internowani wedle list sporządzonych w styczniu 1981 r., co pewien czas uaktualnianych." (wpj, str. 30)

 

"Od bratnich służb z NRD, Czechosłowacji i Związku Sowieckiego MSW otrzymało pomoc w postaci tarcz, hełmów, pałek, armatek wodnych, granatów z gazem łzawiącym. Środki chemiczne i broń "przepłynęły" z magazynów wojskowych do milicyjnych." (wpj, str. 30)

 

"(...) wydzielone jednostki armii czechosłowackiej i wschodnioniemieckiej (w sumie 3 dywizje) już od 6 grudnia 1980 r. były przygotowane do działań na terenie Polski, zgodnie z przygotowanymi wówczas planami operacji "Sojuz-80". W NRD rozkaz zawierający ten plan został odwołany dopiero 5 kwietnia 1982 r., czyli obowiązywał aż przez 15 miesięcy. Jest wielce prawdopodobne, że podobnie działo się w armii południowego sąsiada Polski." (wpj, str. 122)

 

12 grudnia:

 

"O godz. 9.00 rano w gabinecie premiera Jaruzelskiego spotkało się czterech generałów: oprócz gospodarza byli tam Siwicki, Kiszczak i Janiszewski. Jak wspomina Kiszczak, po stwierdzeniu, że "wszystko jest dopięte na "ostatni guzik", uzgodnili, iż jeśli ma być utrzymany termin godziny "G", decyzja o rozpoczęciu operacji powinna zostać podjęta nie później niż o godz. 14.00, tak aby "kaskada" rozkazów zdążyła dotrzeć do komórek wykonawczych. Po czym się rozstali. Kiszczak spotkał się z szefem misji KGB w Polsce, gen. Witalijem Pawłowem, którego poinformował o harmonogramie działań. (...) przed południem Jaruzelski odbył dwie rozmowy telefoniczne z Moskwą - po "linii partyjnej" z Michaiłem Susłowem, i po "linii wojskowej" z marszałkiem Dmitrijem Ustinowem (...)" (wpj, str. 39)

 

"Zgodnie z autoprezentacją, zawartą w ogłoszonej 13 grudnia "Proklamacji" WRON, Rada została powołana w nocy z 12 na 13 grudnia. Nie napisano jednak, kto ją powołał. Zachowana w archiwach i niepublikowana wówczas "Uchwała o utworzeniu Rady datowana jest na 12 grudnia i zawiera stwierdzenie, iż WRON powstała w wyniku decyzji "zespołów oficerów Ludowego Wojska Polskiego", którzy pod przewodnictwem gen. Jaruzelskiego zebrali się "z inicjatywy Rady Wojskowej Ministerstwa Obrony Narodowej". W radiowo-telewizyjnym wystąpieniu, wygłoszonym 13 grudnia, Jaruzelski - już o szóstej rano - mówił, że Rada ukonstytuowała się "w dniu dzisiejszym", czyli miałoby to się stać w ciągu minionych sześciu godzin. Z kolei wedle notatek gen. Anoszkina, pierwsze posiedzenie rady odbyło się 13 grudnia, w godzinach 11.00-12.30. (...)

 

(...) nawet post factum nie ubiegała się o formalną "legalizację" przez Sejm czy Radę Państwa w formie dekretu czy ustawy. Nie powinno więc być sporu o to, iż była instytucją działającą poza porządkiem prawnym. A raczej ponad nim." (wpj, str. 40-41)

sobota, 29 marca 2025

Suplement - Stan wojenny (cz. 2)

 1. Przed wprowadzeniem stanu wojennego (cd.)


Andrzej Friszke w ten sposób opisuje instrukcję w sprawie stanu wojennego:

 

„Pierwszy tego typu dokument opracowano w trakcie kryzysu bydgoskiego. (…) Natomiast 8 grudnia 1981 r. opublikowano „Instrukcję organizacji związku w warunkach strajku powszechnego właściwego”. We wstępie wyjaśniano, że Związkowi grozi wielka prowokacja ze strony władz lub nawet wprowadzenie stanu wyjątkowego (wojennego) w odpowiedzi na co zaistnieć może potrzeba wprowadzenia strajku powszechnego w trzech formach: okupacyjnego, czynnego i wspierającego. Pierwszy z nich miał objąć największe zakłady przemysłowe, stanowiące „zasadnicze węzły struktury organizacyjnej strajku powszechnego”. Strajk czynny prowadzić miały te przedsiębiorstwa i instytucje, które wykonują usługi dla społeczeństwa, przy czym zakres tych usług miał zostać określony przez Regionalny Komitet Strajkowy. Strajk wspomagający prowadzić miały uczelnie, szkoły, małe instytucje, ludność wsi i małych osiedli. Jego głównymi formami miały być: zapewnienie aprowizacji, łączności, informacji i kolportażu, opieka nad rodzinami osób uczestniczących w strajkach okupacyjnych i czynnych, „dokumentacja działań antynarodowych”. Zakłady wspomagające miały być podporządkowane głównym, zakres tej podległości miał ustalić RKS. Kierownictwo nad poszczególnymi strajkami miały przejąć zakładowe komitety strajkowe. Przewidywano, iż wyodrębnią one z załogi kilkuosobowe komórki odpowiedzialne za poszczególne zadania.” (sp, przypis str. 309)

 

"Dziesiątego grudnia przyjechał na występy zespół "Maanam". Mieli dać koncert trzynastego. Bilety były po 150 zł (pół litra - 500 zł)." (sts, Piotr Pobiarzyn, str. 131)

 

W czasie stanu wojennego artyści odmówili współpracy z hydrą Jaruzela. Na odcinek kultury rzucono radiową Trójkę z Niedźwieckim (współpracował z SB, autor fałszowanej listy przebojów) i Mannem (współpracował z SB, chodzą słuchy, że za wyemitowanie piosenki na antenie pobierał 200 zł) na czele, co spowodowało rozwój karier zespołów wtedy młodzieżowych, jak Maanam, Republika, Lombard, Lady Pank, Bajm, Kombi czy Perfect. Po latach okazało się, że Kora z Manaam odmówiła występów komunistycznym związkom młodzieżowym. 

Arkadiusz Rybicki pisze w ten sposób, o tym co robił 12 grudnia 1980 r.:

 

"Pojechałem służbowym samochodem agencji, nowym, niebieskim fiatem 125 combi, wybranym specjalnie przez solidarnościowych mechaników z FSO spośród setek byle jak zrobionych egzemplarzy, unieruchomionych na fabrycznym placu w Warszawie." (sts, Arkadiusz Rybicki, str. 143)

 

Czy to nie jest argument za tym, aby ci panowie, którzy we krwi mieli łapownictwo i załatwianie wszystkiego po znajomości, nie zostali dopuszczeni do władzy po upadku Komuny?

 

"Potem "Gilotyna" zaczęła wychodzić w wersji papierowej. Pierwszy numer to było 300 odbitych na ksero egzemplarzy, podobnie drugi. Trzeci, 500 sztuk, drukowaliśmy już na powielaczu, a czwarty zrobił nam drukarz z "Solidarności" (któremu daliśmy w łapę) na komputerowej drukarce firmy IBM." (sts, Krzysztof Skiba, str. 148)

 

Skiba był członkiem Pomarańczowej Alternatywy, która była finansowana przez AFL-CIO, co można przeczytać w książce Petera Schweizera „Victory czyli zwycięstwo”. We wspomnieniach Skiba napisał, że podczas jednego z noclegów zespół Big Cyc zniszczył hotel i uciekł nie płacąc, co Skiba poczytuje sobie za zasługę – to pokazuje mentalność i poziom moralny tego człowieka.

Współpracownicy SB bardzo się starali. Najpierw Eligiusz Naszkowski z Piły - tajny współpracownik bezpieki - nagrał na taśmie magnetofonowej część obrad Komisji Krajowej w Radomiu w dniu 3 grudnia 1981 r. Nagrania te zostały wykorzystane propagandowo w radiu i telewizji dla pokazania jak związkowcy dzielą skórę na niedźwiedziu ustalając jaki resort obejmie każdy z nich po upadku komuny. 11 grudnia 1981 r. rozpoczęło się w Gdańsku posiedzenie Komisji Krajowej "Solidarności".

 

"Choć niektórzy z mówców - w tym Lech Wałęsa i większość doradców, niezależnie od ich politycznej proweniencji - opowiadali się za umiarkowaniem i ostrzegali przed zbytnim radykalizmem, inni zgłaszali nader śmiało brzmiące propozycje: wolnych wyborów nie tylko do rad narodowych, ale także do Sejmu ("marzą nam się, powiedzmy szczerze, zaszczyty poselskie", skomentował to w czasie obrad Frasyniuk), powołania nie tylko Społecznej Rady Gospodarki Narodowej (wyłoniono nawet jej 24-osobowy skład), ale wręcz rządu tymczasowego (Jacek Kuroń nazwał swój artykuł "rząd narodowy"), przeprowadzenia ogólnonarodowego referendum w sprawie zaufania do obecnych władz, podjęcia w skali ogólnokrajowej tak zwanego strajku czynnego, to znaczy dystrybucji wytworzonej w tym czasie produkcji bezpośrednio przez zakład pracy (a w istocie przez komitet strajkowy). Atmosfera - wspominał Zbigniew Bujak - była "jakaś dziwna, ciężka. Inne też były spory w kuluarach. Zazwyczaj kłóciliśmy się o każde zdanie, o [każdą] uchwałę, a tym razem szły dyskusje na tematy zasadnicze". Milkliwy był Lech Wałęsa, który - wedle Bujaka - "patrzał z politowaniem na całą tę sytuację". Przewodniczący kilka razy zbeształ niektórych mówców." (wpj, str. 38)

 

"Wieczorem zaczęły nadchodzić informacje o przemieszczaniu się w kierunku Gdańska elitarnych jednostek ze szkół MO w Szczytnie i Słupsku. (...) Później zaczęły docierać kolejne informacje z kraju i z miasta - gdzieś widziano przemieszczające się wojska, w innym mieście zostały zablokowane połączenia teleksowe i telefoniczne. Około północy okazało się, że przerwano połączenia także w stoczni...

 

(...) Chodziło raczej o to, że w jednym miejscu znalazło się - jak zanotował sekretarz marszałka Kulikowa, gen. Wiktor Anoszkin - "około 200 mołodczikow" (co można tłumaczyć jako "chwatów" lub "zuchów" (...)." (wpj, str. 38)

 

"Z opublikowanego w 2001 r. szyfrogramu ambasadora NRD w Warszawie z 2 XII 1981 r. wynika, że plan „odnowienia” „Solidarności” przez „siłową konfrontację” powstał jeszcze przed 13 XII 1981 r. Ambasador NRD miał się powoływać na rozmowę ze Stanisławem Cioskiem przeprowadzoną w dniu 1 XII 1981 r., który z kolei miał mu zrelacjonować swoją rozmowę z Bronisławem Geremkiem: „Właśnie miałem osobliwą rozmowę z szefem ekspertów »Solidarności« Geremkiem (ścisłe kontakty z międzynarodówką socjaldemokratyczną, osobiste kontakty z [Brunonem] Kreiskym i innymi). Nie wierzyłem własnym uszom. Geremek oświadczył, że dalsza pokojowa koegzystencja pomiędzy »Solidarnością« w obecnej formie a socjalizmem realnym jest już niemożliwa. Konfrontacja siłowa nieuchronna. Wybory do rad narodowych muszą zostać przesunięte. Aparat »Solidarności« musi zostać zlikwidowany przez państwowe organy władzy. Po siłowej konfrontacji »Solidarność« mogłaby na nowo powstać, ale jako rzeczywisty związek zawodowy bez Matki Boskiej w klapie, bez programu gdańskiego, bez politycznego oblicza i bez ambicji sięgnięcia po władzę. Być może – kontynuował Geremek – tak umiarkowane siły jak Wałęsa mogłyby zostać zachowane. Po konfrontacji nowa władza państwowa mogłaby w innej sytuacji politycznej kontynuować pewne procesy demokratyczne. Nie mogę jeszcze ocenić, czy Geremek mówił tylko we własnym imieniu i czy jego zdanie jest reprezentatywne”. Drogi do niepodległości 1944–1956/1980–1989. Nieznane źródła do dziejów najnowszych Polski, wstęp, wybór i oprac. T. Balbus, Ł. Kamiński, W. Sawicki i K. Szwagrzyk, pod red. W. Wrzesińskiego, Wrocław 2001, s. 231–232. (sb, str. 129)

piątek, 28 marca 2025

Suplement - Stan wojenny (cz. 1)

Na podstawie:

 

- "Świadkowie stanu wojennego Wspomnienia mieszkańców Pomorza" (sts, niebieski), 

- Andrzej Paczkowski "Wojna polsko-jaruzelska" (wpj, brązowy), 

- „Solidarność podziemna 1981-1989” pod redakcją Andrzeja Friszke (sp, zielony), 

- "Prochy Świętych Afganistan Czas wojny" Radka Sikorskiego (rs, liliowy), 

- "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka (sb, czerwony).

 

1. Przed wprowadzeniem stanu wojennego - Ludzie obawiali się wprowadzenia stanu wyjątkowego, jak w 1970 r. Wiele na to wskazywało, a to koncentracja wojsk "przyjaciół" na granicach i lotniskach, a to zatrzymanie w koszarach na trzy miesiące żołnierzy, którym skończyła się służba.

 

"Przed 13 grudnia miałem informacje, że coś się szykuje. Zacząłem się nawet przygotowywać. Poukrywałem kilka powielaczy i maszyn drukarskich. Już w czasie kryzysu bydgoskiego miałem gotowe blachy do drukowania odezwy do żołnierzy. Nawet w języku rosyjskim na wypadek "przyjacielskiej" interwencji ze wschodu. Potem je tylko uaktualniałem. Trzymałem w dużych zakładach pracy. Te z odezwą do milicjantów przydały się na początku stanu wojennego." (sts, str. 37)

 

Instrukcja na wypadek interwencji wojsk Układu Warszawskiego w czasie planowanego strajku generalnego po wydarzeniach bydgoskich przewidywała, między innymi: odwracanie drogowskazów, zdejmowanie wizytówek z drzwi oraz nadawanie propagandy przez sprzęt radiotechniczny do żołnierzy zgromadzonych przed strajkującymi zakładami pracy. Każdy pracownik miał przynieść do pracy ciuchy, śpiwór i żarcie. Wyobrażano sobie, że wytworzy się sytuacja podobna do tej w Czechosłowacji w 1968 r. Jak wiadomo, strajk został odwołany w ostatniej chwili.

 

"Od pierwszych dni strajków do pracy skierowano dziesiątki tysięcy żołnierzy. Żołnierze najpierw uczestniczyli w żniwach, później w wykopkach, tysiące skierowano do lasu w celu pozyskania drewna na opał, tysiące żołnierzy skierowano do kopalni i hut. Szkolenie wojskowe praktycznie przerwano. W jednostkach wojskowych pozostawiono tylko służby i warty do ochrony mienia.

 

Polskę ogarnęła  euforia wieców, manifestacji i protestów. Zbliżała się sroga zima. Nastąpiły przerwy w dostawach energii elektrycznej, zapasy opału dla elektrociepłowni spadły do dramatycznie niskich ilości. Kraj pogrążał się w totalnym chaosie. Społeczeństwo odmówiło pracy własnej ojczyźnie. Jeszcze dzisiaj wiele zacietrzewionych głów uważa: "No i co z tego". Takie opinie i wówczas, i dziś, świadczą o zupełnym braku odpowiedzialności oraz wyobraźni. Dodam, że wojsko nie stanowiło monolitu. Mimo drastycznego ograniczenia urlopów i przepustek żołnierze jeździli do domów. Były to przeważnie urlopy losowe. Atmosfera panująca w rodzinnych domach przenoszona była do koszar. Pojawiły się pierwsze oznaki nieposłuszeństwa. W niektórych jednostkach żołnierze zaczęli odmawiać spożywania posiłków (o tym nikt nie wspomina!)." (sts, Kazimierz Kowalik, str. 76-77)

 

Wybaczmy temu żołnierzowi zwrot "Społeczeństwo odmówiło pracy własnej ojczyźnie", gdyż to nie prawda i postarajmy się obiektywnie ocenić to, o czym on napisał. To prawda, że społeczeństwo nie pracowało wydajnie i nie dostrzegało, że ten brak wysiłku przekłada się na braki w zaopatrzeniu. Sytuacja była podobna do tej w Chile za czasów Allende, a nawet jeszcze gorsza. Przypominam, że w Chile generał Pinochet rozbił opór robotników, spędził ich do obozów koncentracyjnych na stadionach i do więzień, co kosztowało Chile kilka tysięcy ofiar (Jan Maria Rokita miał trudności ze sporządzeniem listy 100 ofiar stanu wojennego w Polsce). Nigdy nie zrozumiem, z jakich powodów Tomasz Wołek i Michał Kamiński gruby byli gorącymi obrońcami Pinocheta. Sytuację pogarszała związkowa propaganda w postaci teleksowych biuletynów BIPS-u, w których co i rusz można było przeczytać, że władza walczy ze społeczeństwem wstrzymując dostawy leków do aptek i żywności do sklepów. jednakże wina była przez cały czas po stronie władzy i ich partyjnych nadzorców, bo to oni byli odpowiedzialni na zniszczenie Polski i nędzę Polaków. Powstanie Solidarności i jej walka, to skutek działań komunistów w Polsce.

 

Wydarzenia z marca 1981 r. przyniosły pewne doświadczenie i przemyślenia. postanowiono wówczas, że na okres strajku powszechnego zarządy regionów oraz podstawowy sprzęt poligraficzny zostaną przeniesione do największych zakładów pracy w danym mieście, zalecano zorganizowanie sieci łączników i korzystanie z linii łączności takich instytucji jak koleje czy sieci energetyczne, w których były komisje zakładowe "Solidarności". Powstały lokalne instrukcje o sposobach prowadzenia oporu obywatelskiego, przygotowywano ulotki, które miały być przeznaczone dla żołnierzy (także sowieckich). Po upływie pół roku działacze większości regionów i niektórych dużych organizacji zakładowych - wiedzeni raczej intuicją i odczytywaniem widocznych znaków świadczących, że władza dąży do konfrontacji, niż konkretną wiedzą o tym, jak to starcie ma wyglądać - wznowili pewne pomysły z wiosny. Na przykład w Regionie Mazowsze przygotowano instrukcję o zachowaniu i działaniach w wypadku wprowadzenia "stanu wyjątkowego'". Mowa w niej była o "nieposłuszeństwie cywilnym", "biernym oporze", "odmawianiu współpracy" i "strajku okupacyjnym", ale zastrzegano, aby "nie dać się sprowokować do żadnych akcji czynnych". Gdzie indziej instrukcje przypominały o zasadach organizowania strajku, zalecały tworzenie zastępczych komisji zakładowych, których skład do momentu aresztowania komisji pochodzącej z wyboru powinien zostać tajny, ukrywanie dokumentów czy list członkowskich. W niektórych zarządach regionów poufnie wyznaczano tak zwany drugi szereg, osoby mniej do tej pory aktywne, a więc mniej narażone na aresztowanie. W kilku wypadkach zdołano na czas podjąć z banku część pieniędzy związkowych (we Wrocławiu 80 milionów zł, w Warszawie 10 milionów, w Rzeszowie 3 miliony, w Przemyślu 2 miliony) oraz "wyprowadzić" je w bezpieczne miejsce, zwykle do któregoś z ludzi Kościoła. W innych regionach (na przykład w Gdańsku) zabrano się do tego zbyt późno." (wpj, str. 33-34)

czwartek, 27 marca 2025

IV. Po stanie wojennym 1983 r. – 1989 r. (cd)

2. Nadzieja, czyli niektóre zdarzenia 1984 r. – 1989 r. (cd)

 

c) Obrady okrągłego stołu

 

Obrady okrągłego stołu w 1989 r. były dla nas nadzieją, że nie będzie ofiar śmiertelnych i nie poleje się krew. Komisja sejmowa pod przewodnictwem Jana Marii Rokity naliczyła tylko około 100 ofiar stanu wojennego. 

Nie znaliśmy szczegółów tych obrad, ani ich przebiegu według zasadzy: my nie ruszamy was, wy nie ruszacie nas.

 

d) W 1989 r. byłem w Wiśle i na straganie zobaczyłem dwie piękne żółte gruszki, które postanowiłem kupić dla żony i córki. Sprzedawczyni nie chciała mi ich sprzedać, wkładała do torebki zielone leżące po drugiej stronie straganu. Posiadanie towaru dawało jej władzę decydowania, co komu sprzeda. 

„Przekląłem ją” słowami: żebyś za rok nie mogła już gruszek sprzedawać. „Klątwa” spełniła się, po upływie roku już klient decydował, co chce kupić. 

Piszę o tym dlatego, że ostatnio miałem podobną sytuację na rynku w Gdyni. Sprzedawczyni zaczęła mnie dyscyplinować, ponieważ dotykałem jej śliwek. Od razu przypomniała mi się sytuacja z Wisły, ale powstrzymałem się od rzucenia na nią „klątwy”, bo nie miałem pojęcia, co może się stać za rok, a idzie na gorsze.

środa, 26 marca 2025

IV. Po stanie wojennym 1983 r. – 1989 r. (cd)

2. Nadzieja, czyli niektóre zdarzenia 1984 r. – 1989 r. (cd)

 

b) Strajk 1988 r.

 

Pod bramę tego strajku nie dostałem się, gdyż Stocznia Gdańska była obstawiona milicją. W tym czasie obok Pomnika Poległych Stoczniowców przejeżdżały tramwaje. Przejechałem takim tramwajem, który na przystanku pod Pomnikiem nie stanął. Było to dokładnie tak, jak w filmie Agnieszki Holland „Europa Europa”, kiedy to główny bohater Żyd Niemiec jedzie tramwajem przez Getto, żeby zobaczyć jak żyją jego współplemieńcy.



Był to strajk przegrany. O tym strajku nakręcono i pokazano w telewizji świetny film. Z jednej strony widać młodych działaczy, którzy rwą się do walki o zwycięstwo. Z drugiej strony pokazano szefa Solidarności Alojzego Szablewskiego, który jak ojciec koi ich rany. 

Mówił tak:

 

"(...) Byłem oficerem zawodowym Wojska Polskiego. Lubiłem swój zawód, jednak moje przekonania religijne były przeszkodą do awansu, a w końcu zwolniono mnie z wojska. (...) nie pozwolono mi pracować w umiłowanym zawodzie."

 

Widać też braci Jarosława i Lecha Kaczyńskich spełniających rolę doradców oraz Lecha Wałęsę, który wpadł z niezapowiedzianą wizytą i coś tam nawinął bez sensu. 

Film kończy się sceną wyjścia stoczniowców ze Stoczni po przegranym strajku.

wtorek, 25 marca 2025

IV. Po stanie wojennym 1983 r. – 1989 r. (cd)

2. Nadzieja, czyli niektóre zdarzenia 1984 r. – 1989 r.

 

a) Wizyta Jana Pawła II 1987

 

Ta pielgrzymka pokazała, że nie potrzeba czołgów, milicji, utopijnej ideologii, propagandy i cenzury aby rządzić ludzkimi duszami i sumieniami. 

Zdjęcie z dwutygodnika „2 x 30 dni”: pomimo braku takiego punktu w planie wizyty Papież złożył kwiaty i modlił się pod Pomnikiem Stoczniowców zabitych przez komunistów w 1970 r. Esbecy odwróceni tyłem do pomnika pilnowali porządku.



poniedziałek, 24 marca 2025

IV. Po stanie wojennym 1983 r. – 1989 r.

1. PZU

 

a) Kiedy pracowałem w PZU na własne oczy widziałem skargę wysłaną do Jaruzelskiego mniej więcej takiej treści: 

„Towarzyszu Generale Jaruzelski, zbawco narodu polskiego, który uratowałeś Polskę stojąca na skraju przepaści” i następował opis krzywdy, której doznali córka i zięć autorki listu. 

Skarga była bezzasadna, list odsyłano od Annasza do Kajfasza i nie wiem jak sprawa się zakończyła.

 

b) Z gmachu PZU można było obserwować manifestacje Ruchu Młodej Polski pod pomnikiem Jana Sobieskiego. Zdjęcie Mariana Kołodzieja zamieszczone poniżej pokazuje taką manifestację. Te które ja obserwowałem po 1983 r. gromadziły mniejszą liczbę uczestników.


niedziela, 23 marca 2025

III. Stan wojenny (cd)

8. Dział oddawczy

 

Po pewnym czasie przenieśli mnie do działu oddawczego, czyli do okienek, gdzie byłem kontrolerem-kierownikiem zmiany. 

W oddawczym doczekałem przeliczenia wkładów na książeczkach oszczędnościowych PKO i dowiedziałem się, że osoba prześladowana przez SB, na którą składaliśmy się kilka razy po stówie z innymi gołodupcami z poczty uzbierała sobie wkładzik o takiej wysokości, o jakiej żaden z nas nie mógł marzyć. 

Kiedy tylko Jaruzel odwołał stan wojenny, a więc 22 lipca 1983 r. zwolniłem się z Poczty Polskiej, ponieważ okres wypowiedzenia skrócił się z 9 do 3 miesięcy.

 

9. Nadzieja, czyli niektóre zdarzenia 1981 r. – 1983 r.

 

a) W czasie strajku w 1981 r. po wprowadzeniu stanu wojennego poszedłem w niedzielę pod Stocznię Gdańską, ale nie wyglądało to tak jak w 1980 r. Było mroźno, na murach było niewielu stoczniowców. Widziałem jak pod murem jakaś dziewczyna przekonywała stoczniowca, żeby przeskoczył przez mur i wrócił do domu, i dał się przekonać. 

Później w jakiejś ulotce przeczytałem, że było tam 300 osób: 100 stoczniowców, 100 działaczy i 100 studentów, ale nie wiem czy to prawda. 

Jaruzel spacyfikował strajk, zamknął strajkujących z Alojzym Szablewskim na czele. 

b) W 1983 r. lub 1984 r. poszedłem na 1 maja do Gdańska. Pochód Solidarności został zatrzymany na Błędniku, tylko część przeszła. Rozpoczęła się akcja milicji: gazy łzawiące i petardy w kierunku ul. Rajskiej. Petardy były różne: kartonowe i metalowe. Dostanie taką metalowa petardą w głowę groziło zejściem śmiertelnym. Na Targu Drzewnym był spokój, tylko suki jeździły wokół ronda i wyły. Na Długiej „elementy antysocjalistyczne” zrywały czerwone flagi.

sobota, 22 marca 2025

III. Stan wojenny (cd)

7. Trzebiatów

 

a) Dostałem wezwanie na trzymiesięczne ćwiczenia wojskowe do jednostki wojskowej w Trzebiatowa. Nie wiem, kto mnie wytypował, prawdopodobnie nowy komendant straży pocztowej z Wejherowa. Złożyłem odwołanie, ale było ono bezskuteczne, ponieważ było rozpatrywane przez ten sam „sztab”, który polecił Wojskowej Komisji Uzupełnień wezwać mnie na te ćwiczenia. 

b) Pojechałem pociągiem nocnym, w którym jechało wielu innych wytypowanych. W jednostce zdążyli mnie ogolić i wysłać na apel, na którym miałem deja vu. Zdawało mi się, że jestem w obozie koncentracyjnym, gdyż plac apelowy i zabudowania wokół niego przypominały Stutthof, Oświęcim i Buchenwald, które zwiedzałem jako turysta. 

Dali nam śniadanie składające się z chleba, żółtego sera i białej kawy (chyba zbożowej) w plastikowych miskach ponieważ zabrakło kubków. Główny kucharz był ubrany w fartuch tak mocno umazany krwią i brudem, jakby przed chwilą zażynał świnię. Wielkim nożem odkrawał kawałki ceresu (?, lub margaryny) i sera z wielkich kloców. 

Komisja lekarska stwierdziła zgodnie z prawdą, że mam krótkowzroczność -7, co dyskwalifikuje mnie do pobytu w tej jednostce wojskowej; dzwonili gdzieś tam pytając co mają ze mną zrobić, wystemplowali mi przyjazd i opuszczenie jednostki w tym samym dniu i wypuścili do domu. 

Zostawiłem na stole smalec i 30 paczek Sportów, które przywiozłem ze sobą i poszedłem na dworzec. 

c) Wracałem trzema pociągami z przesiadką w Kołobrzegu i Koszalinie. Chyba jeszcze w Koszalinie doszlusował do mnie drugi zwolniony (z powodu posiadania tylko jednego oka), a chyba w Kołobrzegu doszedł do nas trzeci zwolniony, który dostał skierowanie do jednostki w Czerwonym Dworze k. Łomży, ponieważ był kotem, a kotów tam kierowano. Powiedział, że i tak mu nic nie zrobią, bo ma „żółte papiery”, więc będą musieli go zwolnić. 

Wtedy doszło do mnie, że ja też byłem kotem, wobec czego też powinienem być odesłany do Czerwonego Dworu, a nie do domu. Gdyby kolejka przed komisją ułożyła się inaczej prawdopodobnie kolega z żółtymi papierami pojechałby do domu, a ja do Czerwonego Dworu. 

d) Po powrocie do domu nie wróciłem od razu do pracy, aby nie znalazł się żaden gorliwiec, który mógł spowodować wysłanie mnie do Czerwonego Dworu dla kotów. Znajoma lekarka Ludgery wystawiła mi zwolnienia lekarskie, nie pamiętam na jaki okres, i kiedy on się skończył poszedłem ze zwolnieniami lekarskimi do pracy.

piątek, 21 marca 2025

III. Stan wojenny (cd)

5. Przesłuchanie przez esbeka

 

Na rozmowę z esbekiem zostałem wezwany przez radiowęzeł zakładowy do gabinetu Dyrektora. Ubek był puszysty, miał owłosione ręce i kiełbaski zamiast palców. Dawał mi do zrozumienia, że może mi załatwić zwolnienie z pracy. 

Wyciągnął z kieszeni marynarki pognieciony formularz lojalki, której treść była mniej więcej taka, że z datą podpisania zaprzestaję wykonywania działalności związkowej. Moje odmowa była argumentowana tym, że od 13 grudnia nie wykonuję działalności związkowej więc oświadczenie jest bezprzedmiotowe. Na to on, że nie upiera się przy konkretnych sformułowaniach, ale żeby napisać coś od siebie. Ale nie napisałem. 

W jednej z książek Cenckiewicza jest tabelka, z której wynika, że ok. 20% osób nie podpisało lojalki, 80% ugięło się. 

Co do groźby wyrzucenia z pracy, a co za tym idzie wilczego biletu, to była ona poważna, gdyż po wprowadzeniu dekretu o stanie wojennym, wypowiedzenie w Poczcie Polskiej obejmowało praktycznie 9 miesięcy, wilczy bilet oznaczał brak jakiejkolwiek pracy.

 

6. Przesłuchanie we Wrzeszczu

 

Było też przesłuchanie w Sądzie Marynarki Wojennej we Wrzeszczu, ale nie pamiętam kiedy. W każdym razie ja byłem przesłuchiwany jako ostatni, po powrocie z jakiejś konferencji odsyłkowej lub kolejowej i zdążyłem poinformować się u koleżanek i kolegów, co należy powiedzieć, bo i tak wiedzą, a o czym należy milczeć. 

Z czym było związane to przesłuchanie, tego nie powiedzieli, ale wypytywali o Leszka Szymańskiego oraz o Bogdana Lisa i Władysława Trzcińskiego, co miało mieć związek z dziwnym pakunkiem, który Maria Trzcińska przyniosła na Pocztę. Pakunek widziałem, a co było w środku, tego nie wiem. 

Po zakończeniu przesłuchania przez dwóch prokuratorów (?) próbowali mi wmówić, że inni świadkowie zeznawali co innego, i za fałszywe zeznania grozi pierdziel, a ja na to: to pokażcie te protokoły, w których jest co innego. Wyszli na kilka minut i wrócili z kodeksem karnym (chyba), gdzie pokazali mi przepis o odpowiedzialności za fałszywe zeznania. 

Przypominam, że Władysław Trzciński dostał wtedy 9 lat, a Ewa Kubasiewicz 10 lat, Bogdan Lis ukrył się i nie został złapany. 

Maria Trzcińska opowiadała, jak przyszli do ich domu esbecy, obrażali babcię, pomiatali dziećmi i wywalili im na podłogę wszystko, co mieli ułożone na półkach. W ten sposób odbywają się obecnie niektóre wizyty o 6.00 rano u działaczy opozycji politycznej, więc wiele się nie zmieniło.

Tak wygląda biuro Kamratów po niezapowiedzianej wizycie CBŚ za czasów PiS-u:



czwartek, 20 marca 2025

III. Stan wojenny (cd)

4. Praca w OUPP Gdynia 2 (cd)

 

16 grudnia 1981 r. zostałem na dwa tygodnie przeniesiony do Działu Paczkarni i Przeładunku, co było formą represji, żeby mi się w dupie nie poprzewracało. Przeniesienie podpisał Dyrektor, który należał do Solidarności. Odmówiłem podpisania przeniesienia do czasu otrzymania podstawy prawnej i otrzymałem ją.



Po zakończeniu prac z bieżącym rozkładem przewozu poczty na kolei zostałem przeniesiony z komórki Okręgowego Dyspozytora Przewozu Poczty do Działu Oddawczego jako kontroler kierownik zmiany, co było formą represji, ponieważ ze stanowiska zgodnego z wykształceniem zostałem zdegradowany do pracy dwuzmianowej w dziale, który takich kwalifikacji nie wymaga.

środa, 19 marca 2025

III. Stan wojenny (cd)

4. Praca w OUPP Gdynia 2

 

16 grudnia 1981 r. pojechałem do Gdańska zobaczyć co się będzie działo. Poniższe zdjęcia Mariana Kosycarza jest zapewne z tego dnia. Żeby lepiej widzieć wdrapałem się na dworzec kolejek elektrycznych (obecnie KFC), a później uciekaliśmy przed gazem tunelem na 3 Maja.



Pracowałem w komórce Okręgowego Dyspozytora Przewozu Poczty przy planach przewozu poczty na kolejach. Jeździłem na konferencje kolejowe do Jachranki i na konferencje odsyłkowe. Te konferencje mylą mi się; nie pamiętam, które były przed stanem wojennym, a które w czasie stanu wojennego. 

W każdym razie: 

i. Konferencje kolejowe były w ośrodku zbudowanym z materiałów, które pozostały po budowie Dworca Centralnego w Warszawie. Wszędzie było pełno marmurów, ale w zimie było zimno. Za to, na jesieni chodziliśmy do pobliskich sadów i kupowaliśmy śliwki. 

ii. Jedna z konferencji odsyłkowych pocztowych odbywała się w Łodzi, w gmachu na Dworcu Kaliskim. Tam korzystaliśmy ze specjalnych przydziałów żywności – szynka, kotlety itd. W dowolnej ilości, podczas gdy w kraju ubóstwo i nie starczało na kartki. 

iii. Jedna z konferencji odbywała się w Warszawie na Woli, tam jedzenie było fatalne, np. na śniadanie ćwierć kostki serka topionego. Było to w okresie, kiedy zamordowano Karosa i autobusy były obwieszone plakatami o poszukiwaniu winnych.

wtorek, 18 marca 2025

III. Stan wojenny

1. 11 Grudnia 1981 r. Waldemara

 

11 Grudnia są moje imieniny, a na 12 byłem umówiony na wyjazd po świnię pod Lębork, ale świętowanie urodzin sprawiło, że nie byliśmy w stanie dotrzymać terminu i nie pojechaliśmy. Być może to nas uratowało przed konfiskatą mięsa, a może i przed czymś gorszym, gdyż droga do Lęborka była już obstawiona przez milicję.

 

2. 13 1981 r. Niedziela – ogłoszenie stanu wojennego.

 

Urodzeni po wojnie, stanowiliśmy pokolenie mamlasów, które nie zetknęło się z prawdziwymi niebezpieczeństwami i nigdy nie stanęło w obliczu konieczności walki o własną egzystencję, byliśmy tchórzami. 

13 grudnia jako jedyny poszedłem wieczorem na Pocztę zobaczyć, co się dzieje. Na stróżówce przywitał mnie jeden ze strażników i powiedział, że pan komendant straży już jest u góry (w domyśle: w siedzibie NSZZ Solidarność). Poszedłem tam i okazało się, że komendantem straży była już inna osoba niż w piątek (później mówiono, że nowy komendant straży został przysłany z Wejherowa). 

Trafiłem na moment przekazywania dokumentów i kluczy przez Leszka. Komendant zszedł na dół, a ja poszedłem z Leszkiem do jego mieszkania. Tam powiedział mi, że wzięli go z restauracji. Spalił jakieś dokumenty w miednicy. 

Jakie dokumenty zabrał komendant, a jakie zostały, tego nie wiem. W każdym razie niektóre osoby z Solidarności musiały tam później wchodzić, gdyż po pewnym czasie dowiedziałem się od Ludgery, gdzie zostały schowane deklaracje członkowskie. Nie wiem, co się później z nimi stało, być może leżą tam do dzisiaj.

 

3. Śmierć i pogrzeb Leszka Szymańskiego

 

Oficjalna wersja była taka, że Leszek Szymański popełnił samobójstwo w swoim mieszkaniu w gmachu OUPP Gdynia 2. Jak było naprawdę, tego nie wiem. Mam zdjęcie Leszka w trumnie, ale nie będę go tu publikował.

poniedziałek, 17 marca 2025

II Solidarność (cd)

Suplement – 1980-1981 r.

 

Życie było ciężkie, aby kupić cokolwiek trzeba było stać w olbrzymich kolejkach mimo tego, że prawie wszystko było na kartki.



Autorem zdjęcia tej kolejki, która ustawiła się w 1981 r. był Marian Kosycarz.



Zwykłe kartki na mięso przewidywały ok. 3 kg na osobę miesięcznie. W skład mięsa wchodziły podroby. Ponieważ i tak mięsa brakowało, zaostrzano warunki zakupu; w pewnym momencie, a było to w zimie, aby wykupić mięso dla dzieci, trzeba było stać z nimi w kolejce, co łączyło się z budzeniem ich w nocy, gorączkowym ubieraniem i wystawianiem przed sklepem mięsnym.

 

(To przypomina obecne kolejki w służbie zdrowia – patologia leszczynowej różdżki, która polega na tym, że resort zdrowia wydał zarządzenie kolejkowe, aby zarejestrować się u lekarza trzeba czasami w nocy stawać w kolejce i czekać na mrozie na otwarcie ośrodka, co wpływa korzystnie na zdrowie chorych i emerytów, niektóre skierowania może wydać tylko lekarz specjalista, co z kolei wiąże się z oczekiwaniem do pół roku na wizytę u tego obleganego pączka w maśle, kto dożyje ten idzie na wizytę.)

Autorem tego rysunku był Stanisław Ibis-Gratkowski.


Ktoś, kto przeżył tamte i czasy i chwali komunę, jest debilem, albo komunistą, co na jedno wychodzi. 

Ludność straszono interwencją ZSRS i wojsk Układu Warszawskiego, co znajdowało odzwierciedlenie z listach towarzyszy pisanych z tego wolnego kraju ("Ja drugoj takoj strany nie znaju, gdie tak wolno dyszy czeławiek").




(Podobne w tonie są pouczenia płynące z UE i TSUE, wszystkie bezprawne, wspierające aktualnie rządzący reżim PO/ZSL/2050/Lewica, starające się pomóc reżimowi w likwidacji Polski lub co najmniej uczynienia z niej kolonii podległej IV Rzeszy. Nazywają to demokracją walczącą, jest mniej więcej to samo, co za Sowietów demokracja socjalistyczna, opiera się na bezprawiu, donosicielstwie i cenzurze - bez tego państwa totalitarne nie mogą długo istnieć.)

niedziela, 16 marca 2025

II Solidarność (cd)

4. Komisja Zakładowa NSZZ Solidarność przy OUPP Gdynia 2 (cd)

 

h) Poglądy pracowników OUPP Gdynia 2

 

Pracownicy OUPP Gdynia 2, jak pewnie i innych zakładów pracy, uważali że „działacze partyjni oderwali się od mas robotniczych”. Jedna ze starszych pracownic powiedziała wprost, że „gdyby Lenin się teraz obudził, to byłby przerażony”. Dominowała wiara, że socjalizm jest dobry, tylko nastąpiły wypaczenia i należy wcielić w życie słuszne zasady socjalizmu.

 

i) Wybory do Rady Zakładowej (lub czegoś podobnego, nie pamiętam nazwy)

 

Wybory miały miejsce jakoś tak na jesieni. Urna została zaplombowana, a plombownicę schował Leszek Szymański, liczenie głosów odbyło się następnego dnia, nie brałem w nim udziału. 

Wygraliśmy te wybory, ale później doszły do mnie głosy, że Leszek przez całą noc fałszował karty wyborcze, bo w rzeczywistości wygrał Przewodniczący klasowych branżowych związków zawodowych. Jak było naprawdę nie wiem.

 

j) Strajk na paczkarni

 

W gmachu OUPP Gdynia 2 pracowały także celniczki przy cleniu paczek wychodzących z Polski i do nich przychodzących. Było ich ok. 100 i chyba nie miały prawa do Przewodniczącej na etacie. 

Syn Przewodniczącej celniczek NSZZ Solidarność przy OUPP Gdynia 2 pracował na paczkarni, i wywołał strajk. Nie wiem co było przyczyną strajku, w każdym razie Leszek stanął po stronie OUPP Gdynia 2, i stąd kosa z Przewodniczącą celniczek. 

Rozmawiałem z nią po wprowadzeniu stanu wojennego. Opowiedziała mi o sytuacji Leszka w życiu prywatnym, czego nie będę tu powtarzał, oraz o tym, że kombinował na boku defraudując pieniądze związkowe. Do tego Biuletyny Informacyjne Portu Gdynia dostawał za darmo, a sprzedawał po 2 złote, chowając pieniądze do własnej kieszeni. Nie mam pojęcia, czy to była prawda, czy bezpodstawne oskarżenia urażonej matki.

piątek, 14 marca 2025

II Solidarność (cd)

4. Komisja Zakładowa NSZZ Solidarność przy OUPP Gdynia 2 (cd)

 

f) Zjazd Solidarności w hali Olivii.

 

Ten zjazd był istotny z tego powodu, że tam po raz pierwszy na tak szerokim forum Gwiazda zarzucił Wałęsie współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa, jednakże bez echa.

 

g) Demoralizacja działaczy związkowych

 

Władza demoralizuje. Działacze związkowi mieli coraz większe wymagania i potrzeby. Jeździli taksówkami ze Śląska do Gdańska i z powrotem, wydawali pieniądze związkowe niekoniecznie na niezbędne potrzeby Związku. 

Gwiazdozbiór walczył z wałęsiarzami, Walentynowicz była odsuwana od pracy związkowej i została usunięta z władz Związku niezgodnie ze statutem, ale największym dowodem degeneracji było spacyfikowanie przez wałęsiarzy strajku drukarzy związkowych, którzy pracowali w fatalnych warunkach dniami i nocami dla dobra Związku. 

Powołano komisję do wyjaśnienia tej sprawy, ale nic dobrego z tego nie wynikło ponieważ w Związku zaczęła dominować biurokracja i papierologia, co widać doskonale po protokole tej Komisji.

czwartek, 13 marca 2025

II Solidarność (cd)

Suplement - Bydgoszcz Marzec 1981 r.

 

Strajk w Bydgoszczy został poprzedzony kilkoma strajkami chłopskimi. Najbardziej znane to strajk ustrzycki i rzeszowski o podział majątku Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych. Na czele strajku stanął Jan Kułaj. 

Strajk w Bydgoszczy został zorganizowany jako protest przeciwko odmowie rejestracji NSZZ RI Solidarność. Został zapoczątkowany na sesji Wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy. Strajkujący odmówili wyjścia z sali. Na zaproszenie władz województwa milicja brutalnie spałowała strajkujących. 

Kaseta magnetofonowa z nagraniem tego zdarzenia krążyła po komisjach zakładowych NSZZ Solidarność. Trzeba uczciwie powiedzieć, że rozmowy, które prowadził w imieniu strajkujących Jan Rulewski z wojewodą Bąkiem i milicją, świadczą o tym, że nie był on dyplomatą i postanowił za wszelką cenę kopać się z koniem. 

W czasie pacyfikowania strajku milicja upatrzyła sobie trzy ofiary: Jana RulewskiegoRomana Bartoszcze (którego pomyliła z jego ojcem, jednym z przywódców chłopskich) oraz Mariusza Łabentowicza. Wszyscy trzej, skatowani, znaleźli się w szpitalu na dłuższy pobyt. Z oficjalnego komunikatu można było wywnioskować, że sami się pobili. Wtedy powstał Komitet Strajkowy, a rozmowy z rządem (głównie Mieczysławem Rakowskim) były prowadzone w Warszawie pod naciskiem groźby strajku generalnego i wejścia wojsk radzieckich do Polski w odpowiedzi na ten strajk. 

Odwołanie strajku generalnego było zdarzeniem przełomowym dla Związku i rozpoczęło okres jego cofania się. 

(Analogicznie zdarzeniem przełomowym w akcji PiS-u dążącego do dekomunizacji wymiaru sprawiedliwości, było veto Prezydenta Dudy do ustaw reformujących ten wymiar. Duda, prezydent bez jaj, nie rozumiał o co chodzi, albo nie doceniał siły swojej pozycji, w rezultacie osłabił PiS, przez co cierpimy do dzisiaj bezprawie z powodu Giertychów, Bodnarów, Wrzosków, Gąciarków, Żurków i im podobnych.)



środa, 12 marca 2025

II Solidarność (cd)

 4. Komisja Zakładowa NSZZ Solidarność przy OUPP Gdynia 2 (cd)

 

d) Konferencja branżowe

 

Były takie dwie lub trzy, organizowane od góry więc drętwe, a niektóre rzucane tam propozycje były zadziwiające. W obliczu strajku generalnego po wydarzeniach w Bydgoszczy jeden z uczestników (nie powiem który, bo wstyd), rzucił pomysł, że jak strajk będzie się przedłużał, strajkujący powinni jeść zapasy z paczek, a do nich wkładać zawiadomienie, że zawartość została zjedzona przez strajkujących. Wyobraźcie sobie rodzinę, która zamiast paczki ze wsi z mięsem, mąką i orzechami (Wielkanoc) dostaje pusty karton z informacją, że dla dobra ogólnego komitet strajkowy wrąbał zapasy świąteczne.

 

e) Wydarzenia marcowe

 

Pobicie Rulewskiego, seniora Bartoszcze i Łabentowicza podczas sesji Wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy w marcu 1981 r. to był przełomowy moment istnienia Solidarności. 

Związek ogłosił przygotowania do strajku generalnego, a delegacja Komisji Krajowej udała się na rozmowy z rządem premiera Rakowskiego. 

Wprawdzie bardzo mądry wąsaty chłop w kraciastej koszuli odpowiedział w RTV na pytanie spikera: „Co może się dziać w Polsce za 24 godziny?”, „Za 24 godziny może być ład i porządek w całym kraju.”, ale sytuacja była napięta. 

Leszek kupił dwa głośniki i wystawił je na dach. Pomysł był taki, żeby podczas strajku generalnego nadawać komunikaty na Plac Konstytucji w Gdyni, a kiedy Ruscy pojawią się w zasięgu wzroku i słuchu, puszczać im na okrągło hymn ZSRR. 

Szedłem do OUPP wieczorem z wałową i kocem, żeby rano wziąć udział w strajku generalnym, a po przybyciu na miejsce dowiedziałem się, że strajk został odwołany, co ogłosił w RTV Andrzej Gwiazda. 

Po tym nieudanym strajku, Związek, który od sierpnia 1980 r. był przez cały czas w natarciu, spuścił powietrze jak przekłuty balon, i rozpoczęła się jechanka w dół. Zakładowi działacze związkowi mówili, że to Komisja Krajowa wybiła związkowi zęby, a działacze Komisji, że decyzje zapadały ponad ich głowami i podejmowane były przez ekspertów związku.

wtorek, 11 marca 2025

II Solidarność (cd)

4. Komisja Zakładowa NSZZ Solidarność przy OUPP Gdynia 2 (cd)

 

b) Komisja d/s Informacji i Propagandy

 

Komisja liczyła chyba trzech członków, ale nikt w niej nie udzielał się poza mną. Prowadziłem krótkie audycje propagandowe przez radiowęzeł. Składały się z informacji organizacyjnych i jakichś krótkich audycji, które próbowałem robić, ale mi to nie wychodziło. Czułem, że nie mam kontaktu z publicznością, więc skracałem te audycje. 

Słowo propaganda nie miało wtedy negatywnych konotacji, było rozumiane jako przedstawienie podstawowych zasad działania związku, wolności obywatelskich i historii Polski oraz związków zawodowych. 

Materiałów było dużo : codzienne biuletyny i serwisy informatyczne, które spływały zakładowymi teleksami od związkowych władz wojewódzkich, branżowych i krajowych, biuletyny i prasa związkowa z całego kraju w ramach wymiany, a także książki, które kupowałem prywatnie. 

Ponieważ Przewodniczącym Solidarności w Porcie Gdyńskim był znajomym Leszka, dostawaliśmy od nich Biuletyn Informacyjny Portowców, które każdy kto chciał mógł kupić za 2 zł. 

Siłą rzeczy posiadane materiały były czasami skażone fejkami, np. informacja o przepędzaniu bydła z Polski do Czechosłowacji wywołała panikę, gdyż wskazywała, że komuniści celowo głodzą Polaków. Później okazało się, że taka praktyka istniała od zawsze, a jej przyczyną był fakt, że w pewnych okresach roku bydło z Polski i Czechosłowacji było wykarmiane na łąkach w Czechosłowacji, a w innych, w ramach rewanżu, na pastwiskach w Polsce. 

Podobną panikę i gniew wywołała informacja, że polskie zboże jest wywożone do młynów w Czechosłowacji. Nie podano, że zboże wracało z tych młynów w postaci mąki. 

(Fejka bardzo łatwo jest skonstruować, o czym świadczy ogromna liczba fejków w sieciach społecznościowych; nie jest wstydem nabrać się na fejka i powtórzyć go).

 

c) Strajki.

 

Nieliczne strajki ostrzegawcze i solidarnościowe, które miały miejsce w 1980 r. i 1981 r. nie gromadziły tłumów, na 500 członków Solidarności w OUPP Gdynia 2 brało w nich udział kilka osób, a najczęściej nie więcej niż trzy, co daje mniej niż 1%, wskaźnik 1-3% należy przyjąć jako normalny procent aktywności społeczeństwa w działalność społeczną. 

(Zawsze śmieszyło  mnie oczekiwanie polegające na tym, że jak się powie jakąś prawdę, to wszyscy się zadziwią i 100% obywateli poprze tą prawdę w działaniu, np. próba premiera Olszewskiego polegająca na przemówieniu w RTV w czasie nocnej zmiany, które miało porwać Polaków do tego, żeby tłumnie pojawili się przed Sejmem domagając utrzymania rządu Olszewskiego, była skrajnie naiwna. Nikt się nie ruszył. 

Historia pokazuje, że ludzie nie lubią nagłych zmian i godzą się na nie jedynie pod wpływem wieloletniej propagandy lub skrajnej biedy. O zmianach historii decyduje najczęściej niewielka mniejszość, która nie ma żadnych skrupułów w działaniu, np. 2000 patriotów Garibaldiego, czy Legiony Piłsudskiego. 

Obecnie jest podobnie – mała grupka głośnych „patriotów” woła „Polacy obudźcie się” i zadaje pytanie „Ile jeszcze trzeba, żeby Polacy przestali głosować na złodziei?”. Pomijam fakt, że oni nie zdają sobie sprawy, że „Niemcy obudźcie się!” to hasło Hitlera, więc należałoby wykazać kreatywność i wymyślić inne hasło o podobnym przesłaniu.)

poniedziałek, 10 marca 2025

II Solidarność (cd)

4. Komisja Zakładowa NSZZ Solidarność przy OUPP Gdynia 2

 

a) Wybory.

 

Po studiach, w 1979 r., zacząłem pracować w Okręgowym Urzędzie Przewozu Poczty Gdynia 2. Poczta płaciła wtedy absolwentowi po studiach 5.100 zł, a pozostałe firmy 3.800 zł. Jako osoba bez żadnych znajomości nie miałem szans na wyżej płatne miejsce pracy. 

a) Do władz NSZZ Solidarność wybierano z nieograniczonej liczby kandydatów wskazanych przez pracowników. Zostałem wybrany ponieważ starsi pracownicy, którzy mieli szacunek wśród załogi, wskazali mnie na zasadzie: potrzebni są młodzi. 

Załoga liczyła ponad 600 pracowników, a do Solidarności zapisało się ponad 500 osób (w tym jeden z dyrektorów), więc przysługiwały nam dwa etaty płatne z funduszów zakładu pracy. 

Przewodniczącym Komisji Zakładowej został Leszek Szymański, który przybył na Pocztę prosto z wojska, gdzie udzielał się społecznie. 

Wiceprzewodniczącą na etacie została Maria Trzcińska, prywatnie żona Władysława Trzcińskiego z PSS Społem, który po wprowadzeniu stanu wojennego dostał 9 lat. 

Ja wszedłem w skład kilkuosobowego Prezydium Komisji Zakładowej i Komisji d/s Informacji i Propagandy. 

Dostaliśmy od Poczty niewielkie pomieszczenie na gabinet, a Leszek mieszkał na terenie Zakładu Pracy w jednym z istniejących tam mieszkań.



niedziela, 9 marca 2025

II Solidarność (cd)

3. Strajki sierpień 1980 r. (cd) 

Suplement – strajki sierpień-wrzesień 1980 r. (cd)

 

23 sierpnia (cd)- Do stoczni przybywa Wojewoda Jerzy Kołodziejski, a wieczorem komisja rządowa na pierwszą turę rozmów. Pod koniec rozmów toczy się dyskusja na temat transmitowania następnego spotkania przez radio, przynajmniej na teren Gdańska, co było obiecane przez stronę rządową przed przystąpieniem do rozmów. Jagielski i Kołodziejski udają, że nic takiego nie miało miejsca. A Lech Wałęsa proponuje rozwiązanie satysfakcjonujące obie strony: dłuższe, uzgodnione przez obie strony komunikaty. Jagielski natychmiast to podchwytuje jako dobre rozwiązanie. Na szczęście w Prezydium MKS-u były osoby lepiej negocjujące i następne spotkanie było transmitowane w lokalnym programie polskiego radia. 

Powstaje projekt pomnika stoczniowców zamordowanych w 1970 r. Ukazuje się pierwszy numer strajkowego Biuletynu Informacyjnego "Solidarność". Do Stoczni Gdańskiej przybywa delegacja MKS-u ze Szczecina. 

24 sierpień - Strajkujący uczestniczą we mszy, a eksperci mają dzień pełen pracy. 

26 sierpień - O godz. 11.00 rozpoczyna się druga tura rozmów. Zaczyna Lech Wałęsa i zaraz wali deklarację polityczną:

 

"(...)Nie chcemy naruszać zasad społecznej własności środków produkcji. Nasze zakłady pracy uważamy za własność narodu polskiego, ale żądamy, abyśmy byli prawdziwymi gospodarzami w zakładzie i w kraju." Czyli, inaczej mówiąc, cała władza w ręce rad.

 

Andrzej Gwiazda, spokojnym głosem przedstawia argumenty Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Mówi, między innymi tak:

 

"(...) Od wielu lat cała gospodarka Polski, władze terenowe, władze resortowe są rozliczane według tego, ile wydobędą węgla, wytopią stali, ile wyprodukują metrów kabli itd. Nikt nie rozlicza tego, jak żyje robotnik, jak żyje nauczyciel, jak żyje inżynier i urzędnik." Czyli, inaczej mówiąc, czysty socjalizm.

 

Do tego dodaje Florian Wiśniewski, długoletni działacz związków zawodowych:

 

"(...) Wszyscy jesteśmy Polakami, po prostu załatwiamy nasze wewnętrzne sprawy gospodarcze w Polsce. Do tego świat pracy ma prawo." Czyli - niech rewizjoniści z Zachodu nie mieszają się do naszych polskich spraw.

 

Do stoczni przybywają przedstawiciele zachodnich central związkowych z pieniędzmi.

 

27 sierpień - W biurze prasowym akredytowało się już ponad 50 ekip telewizji, prasy i radia z Zachodu. Międzyzakładowy Komitet Strajkowy nie jest w stanie przyjmować do swego składu kolejnych delegatów zakładów przystępujących do strajku. 

28 sierpień - Trzecia tura rozmów z komisją rządową. Głos zabiera Tadeusz Fiszbach i wspomina swoje przemówieniu na IV plenum KC PZPR:

 

"(...) Wystąpienia te będą opublikowane w "Nowych Drogach", tak że dokument ten, o wadze historycznej, będzie miał charakter trwały." 

 

Biedaczek, nie rozumiał, gdzie tworzy się historię, a gdzie tylko śmieci. (Obecnej opcji rządzącej wydaje się, że tworzą nową rzeczywistość, a w rzeczywistości produkują kupę śmieci, o których za kilka lat już nikt nie będzie pamiętał). 

W dyskusji zabiera głos Lech Bądkowski:

 

"(...) Jeżeli Konstytucja jest tylko deklaracją szlachetnych intencji, a ustawy następnie wprowadzone kłócą się z tą Konstytucją, to ta Konstytucja jest co najmniej, przepraszam za określenie, świstkiem papieru." To jest rewizjonizm pełną gębą. W dodatku uwaga jest ponadczasowa, doskonale pasująca do czasów współczesnych.

 

Na terenie stoczni występują artyści z teatrów Wybrzeża. Ktoś przekazuje informację o strajku 43 zakładów we Wrocławiu. Wystąpienie księdza ze Zbroszy Dużej - siedliska samoobrony chłopskiej. 

29 sierpień - Informacja o tym, że wczoraj rozpoczął się strajk solidarnościowy w Jastrzębiu. 

30 sierpień - W Warszawie dokonano aresztowań działaczy opozycyjnych. Nad bramą nr 2 pojawił się transparent "Proletariusze wszystkich zakładów łączcie się". Zostaje przeprowadzona kolejna tura rozmów. Premier Jagielski dąży do szybkiego podpisania porozumienia, bez punktu czwartego dotyczącego więźniów politycznych. Prezydium prosi o przerwę w obradach ponieważ podejrzewa, że gdzieś w porozumieniu znajduje się błąd, którego nie dostrzega. Po czterech rozmowach sam na sam z Andrzejem Gwiazdą, premier Jagielski przyjmuje punkt czwarty. O 21.02 Lech Wałęsa mówi:

 

"Ludzie siedzą, ludzi trzeba zwolnić. Bronimy ludzi, ale nie bronimy KOR-u ani żadnych takich. Nie damy się wpuścić." - Czyli, innymi słowy, nie pozwolimy, aby w Polsce byli więźniowie polityczni, ale nie popieramy żadnych organizacji antysocjalistycznych.

 

W Szczecinie zostaje podpisane porozumienie z komisją rządową. Międzyzakładowej komisji Strajkowej w Szczecinie przewodniczył Marian Jurczyk. 

31 sierpień - Rano msza. O 16.40 zostaje podpisane porozumienie z komisją rządową zawierające 21 postulatów. Robotnicy wychodzą ze stoczni. Na miasto wyjeżdżają autobusy i tramwaje udekorowane flagami państwowymi. 

3 września - W kopalni Manifest Lipcowy w Jastrzębiu zostaje podpisane porozumienie pomiędzy Komitetem Strajkowym pod przewodnictwem Jarosława Sienkiewicza i komisją rządową pod przewodnictwem Aleksandra Kopcia. 

(cytaty z Punktu nr 12/1980, późniejsze relacje z przebiegu strajku zostały ocenzurowane i sfałszowane przez Kulturę Paryską)

IV. Komuna i po komunie (cd)

3. Kłamstwa i złodziejstwo po 1989 r. (cd)   g) Prawicowa opozycja   Monika Jaruzelska, córka krwawego generała, zdobyła dużą popularn...