sobota, 22 marca 2025

III. Stan wojenny (cd)

7. Trzebiatów

 

a) Dostałem wezwanie na trzymiesięczne ćwiczenia wojskowe do jednostki wojskowej w Trzebiatowa. Nie wiem, kto mnie wytypował, prawdopodobnie nowy komendant straży pocztowej z Wejherowa. Złożyłem odwołanie, ale było ono bezskuteczne, ponieważ było rozpatrywane przez ten sam „sztab”, który polecił Wojskowej Komisji Uzupełnień wezwać mnie na te ćwiczenia. 

b) Pojechałem pociągiem nocnym, w którym jechało wielu innych wytypowanych. W jednostce zdążyli mnie ogolić i wysłać na apel, na którym miałem deja vu. Zdawało mi się, że jestem w obozie koncentracyjnym, gdyż plac apelowy i zabudowania wokół niego przypominały Stutthof, Oświęcim i Buchenwald, które zwiedzałem jako turysta. 

Dali nam śniadanie składające się z chleba, żółtego sera i białej kawy (chyba zbożowej) w plastikowych miskach ponieważ zabrakło kubków. Główny kucharz był ubrany w fartuch tak mocno umazany krwią i brudem, jakby przed chwilą zażynał świnię. Wielkim nożem odkrawał kawałki ceresu (?, lub margaryny) i sera z wielkich kloców. 

Komisja lekarska stwierdziła zgodnie z prawdą, że mam krótkowzroczność -7, co dyskwalifikuje mnie do pobytu w tej jednostce wojskowej; dzwonili gdzieś tam pytając co mają ze mną zrobić, wystemplowali mi przyjazd i opuszczenie jednostki w tym samym dniu i wypuścili do domu. 

Zostawiłem na stole smalec i 30 paczek Sportów, które przywiozłem ze sobą i poszedłem na dworzec. 

c) Wracałem trzema pociągami z przesiadką w Kołobrzegu i Koszalinie. Chyba jeszcze w Koszalinie doszlusował do mnie drugi zwolniony (z powodu posiadania tylko jednego oka), a chyba w Kołobrzegu doszedł do nas trzeci zwolniony, który dostał skierowanie do jednostki w Czerwonym Dworze k. Łomży, ponieważ był kotem, a kotów tam kierowano. Powiedział, że i tak mu nic nie zrobią, bo ma „żółte papiery”, więc będą musieli go zwolnić. 

Wtedy doszło do mnie, że ja też byłem kotem, wobec czego też powinienem być odesłany do Czerwonego Dworu, a nie do domu. Gdyby kolejka przed komisją ułożyła się inaczej prawdopodobnie kolega z żółtymi papierami pojechałby do domu, a ja do Czerwonego Dworu. 

d) Po powrocie do domu nie wróciłem od razu do pracy, aby nie znalazł się żaden gorliwiec, który mógł spowodować wysłanie mnie do Czerwonego Dworu dla kotów. Znajoma lekarka Ludgery wystawiła mi zwolnienia lekarskie, nie pamiętam na jaki okres, i kiedy on się skończył poszedłem ze zwolnieniami lekarskimi do pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

V. IPN (cd)

10. Czy było warto?   Czy było warto bawić się w Solidarność? Pytanie jest niewłaściwie postawione. Prawdziwy wybraniec nie ma wyboru (t...