Na podstawie:
- "Świadkowie stanu wojennego Wspomnienia mieszkańców Pomorza" (sts, niebieski),
- Andrzej Paczkowski "Wojna polsko-jaruzelska" (wpj, brązowy),
- „Solidarność podziemna 1981-1989” pod redakcją Andrzeja Friszke (sp, zielony),
- "Prochy Świętych Afganistan Czas wojny" Radka Sikorskiego (rs, liliowy),
- "SB a Lech Wałęsa.
Przyczynek do biografii". Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka (sb,
czerwony).
1. Przed wprowadzeniem
stanu wojennego - Ludzie obawiali się wprowadzenia stanu wyjątkowego,
jak w 1970 r. Wiele na to wskazywało, a to koncentracja wojsk
"przyjaciół" na granicach i lotniskach, a to zatrzymanie w koszarach
na trzy miesiące żołnierzy, którym skończyła się służba.
"Przed 13 grudnia miałem informacje, że coś się
szykuje. Zacząłem się nawet przygotowywać. Poukrywałem kilka powielaczy i
maszyn drukarskich. Już w czasie kryzysu bydgoskiego miałem gotowe blachy do
drukowania odezwy do żołnierzy. Nawet w języku rosyjskim na wypadek
"przyjacielskiej" interwencji ze wschodu. Potem je tylko
uaktualniałem. Trzymałem w dużych zakładach pracy. Te z odezwą do milicjantów
przydały się na początku stanu wojennego." (sts, str. 37)
Instrukcja na wypadek interwencji
wojsk Układu Warszawskiego w czasie planowanego strajku generalnego po
wydarzeniach bydgoskich przewidywała, między innymi: odwracanie drogowskazów,
zdejmowanie wizytówek z drzwi oraz nadawanie propagandy przez sprzęt radiotechniczny
do żołnierzy zgromadzonych przed strajkującymi zakładami pracy. Każdy pracownik
miał przynieść do pracy ciuchy, śpiwór i żarcie. Wyobrażano sobie, że wytworzy
się sytuacja podobna do tej w Czechosłowacji w 1968 r. Jak wiadomo, strajk
został odwołany w ostatniej chwili.
"Od pierwszych dni strajków do pracy skierowano
dziesiątki tysięcy żołnierzy. Żołnierze najpierw uczestniczyli w żniwach,
później w wykopkach, tysiące skierowano do lasu w celu pozyskania drewna na
opał, tysiące żołnierzy skierowano do kopalni i hut. Szkolenie wojskowe
praktycznie przerwano. W jednostkach wojskowych pozostawiono tylko służby i
warty do ochrony mienia.
Polskę ogarnęła euforia wieców, manifestacji i
protestów. Zbliżała się sroga zima. Nastąpiły przerwy w dostawach energii
elektrycznej, zapasy opału dla elektrociepłowni spadły do dramatycznie niskich
ilości. Kraj pogrążał się w totalnym chaosie. Społeczeństwo odmówiło pracy
własnej ojczyźnie. Jeszcze dzisiaj wiele zacietrzewionych głów uważa: "No
i co z tego". Takie opinie i wówczas, i dziś, świadczą o zupełnym braku
odpowiedzialności oraz wyobraźni. Dodam, że wojsko nie stanowiło monolitu. Mimo
drastycznego ograniczenia urlopów i przepustek żołnierze jeździli do domów.
Były to przeważnie urlopy losowe. Atmosfera panująca w rodzinnych domach
przenoszona była do koszar. Pojawiły się pierwsze oznaki nieposłuszeństwa. W
niektórych jednostkach żołnierze zaczęli odmawiać spożywania posiłków (o tym
nikt nie wspomina!)." (sts, Kazimierz Kowalik, str. 76-77)
Wybaczmy temu żołnierzowi zwrot "Społeczeństwo odmówiło pracy własnej ojczyźnie", gdyż to nie prawda i postarajmy się obiektywnie ocenić to, o czym on napisał. To prawda, że społeczeństwo nie pracowało wydajnie i nie dostrzegało, że ten brak wysiłku przekłada się na braki w zaopatrzeniu. Sytuacja była podobna do tej w Chile za czasów Allende, a nawet jeszcze gorsza. Przypominam, że w Chile generał Pinochet rozbił opór robotników, spędził ich do obozów koncentracyjnych na stadionach i do więzień, co kosztowało Chile kilka tysięcy ofiar (Jan Maria Rokita miał trudności ze sporządzeniem listy 100 ofiar stanu wojennego w Polsce). Nigdy nie zrozumiem, z jakich powodów Tomasz Wołek i Michał Kamiński gruby byli gorącymi obrońcami Pinocheta. Sytuację pogarszała związkowa propaganda w postaci teleksowych biuletynów BIPS-u, w których co i rusz można było przeczytać, że władza walczy ze społeczeństwem wstrzymując dostawy leków do aptek i żywności do sklepów. jednakże wina była przez cały czas po stronie władzy i ich partyjnych nadzorców, bo to oni byli odpowiedzialni na zniszczenie Polski i nędzę Polaków. Powstanie Solidarności i jej walka, to skutek działań komunistów w Polsce.
Wydarzenia z marca 1981 r. przyniosły pewne doświadczenie i
przemyślenia. postanowiono wówczas, że na okres strajku powszechnego zarządy
regionów oraz podstawowy sprzęt poligraficzny zostaną przeniesione do
największych zakładów pracy w danym mieście, zalecano zorganizowanie sieci
łączników i korzystanie z linii łączności takich instytucji jak koleje czy
sieci energetyczne, w których były komisje zakładowe "Solidarności".
Powstały lokalne instrukcje o sposobach prowadzenia oporu obywatelskiego,
przygotowywano ulotki, które miały być przeznaczone dla żołnierzy (także
sowieckich). Po upływie pół roku działacze większości regionów i niektórych
dużych organizacji zakładowych - wiedzeni raczej intuicją i odczytywaniem
widocznych znaków świadczących, że władza dąży do konfrontacji, niż konkretną
wiedzą o tym, jak to starcie ma wyglądać - wznowili pewne pomysły z wiosny. Na
przykład w Regionie Mazowsze przygotowano instrukcję o zachowaniu i działaniach
w wypadku wprowadzenia "stanu wyjątkowego'". Mowa w niej była o
"nieposłuszeństwie cywilnym", "biernym oporze",
"odmawianiu współpracy" i "strajku okupacyjnym", ale
zastrzegano, aby "nie dać się sprowokować do żadnych akcji czynnych".
Gdzie indziej instrukcje przypominały o zasadach organizowania strajku,
zalecały tworzenie zastępczych komisji zakładowych, których skład do momentu
aresztowania komisji pochodzącej z wyboru powinien zostać tajny, ukrywanie
dokumentów czy list członkowskich. W niektórych zarządach regionów poufnie
wyznaczano tak zwany drugi szereg, osoby mniej do tej pory aktywne, a więc
mniej narażone na aresztowanie. W kilku wypadkach zdołano na czas podjąć z
banku część pieniędzy związkowych (we Wrocławiu 80 milionów zł, w Warszawie 10 milionów,
w Rzeszowie 3 miliony, w Przemyślu 2 miliony) oraz "wyprowadzić" je w
bezpieczne miejsce, zwykle do któregoś z ludzi Kościoła. W innych regionach (na
przykład w Gdańsku) zabrano się do tego zbyt późno." (wpj, str. 33-34)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz