piątek, 28 lutego 2025

II Solidarność

1. Wolne Związki Zawodowe

 

Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” wywodzi się z Wolnych Związków Zawodowych. Pierwsze Wolne Związki Zawodowe powstały w 1978 r. na Śląsku z inicjatywy Kazimierza Świtonia, późniejszego bojownika o krzyże na żwirowisku w Oświęcimiu. Akcja Świtonia została przegrana, a on sam był przedstawiany jako świr. W perspektywy lat można śmiało powiedzieć, że przegrana Świtonia w Oświęcimiu była pierwszą przegraną Polski z żydowskimi roszczeniami wobec Polaków za niemieckie zbrodnie. Dzisiaj polski minister edukacji Nowacka mówi, że obozy koncentracyjne zostały założone przez polskich nazistów, prof. (tfu!) Engelking mówi, że śmierć Żyda to metafizyka, a śmierć Polaka to biologia, a szefowa „Lewicy” Żydówka Żukowska mówi, że ofiary ukraińskiego ludobójstwa na Polakach na Wołyniu to „stare trupy”. 

Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża powstały w 1978 r. Poniżej krótka notatka na ten temat. W tym miejscu mogę podkreślić rolę wtyczki SB Edwina Myszka, który był jednym z założycieli Związków, a po 1989 r. spadł na cztery łapy i zajmował się wydawaniem książek.






czwartek, 27 lutego 2025

I Przed Solidarnością (cd.)

6. 1976 r. – 1980 r.

 

Jako osoba, która nie brała udziału w działalności konspiracyjnej, zyskiwałem świadomość polityczną powoli, ale nieuchronnie i systematycznie, jak większość młodych w tamtym czasie Polaków. 

W czasie Solidarności w prasie podziemnej ukazał się rysunek, na nim podium, a na podium trzy osoby, które obaliły komunizm w Polsce: Kozakiewicz, Wojtyła i Wałęsa. 

Nie podzielam tej opinii. Dla mnie osobiście pierwszą jaskółką odzyskiwania wolności była podróż Hermaszewskiego w kosmos. Polak w kosmosie! To było coś! Wiedzieliśmy, że posłać małpę czy Hermaszewskiego w kosmos to jakby jedno i to samo, ale jednak to Polak tam poleciał – można powiedzieć, że komuna wbiła pierwszy gwóźdź do własnej trumny. 

W czerwcu 1978 r. Hermaszewski poleciał w kosmos, a w październiku 1978 r. Karol Wojtyła został papieżem Janem Pawłem II. To dopiero był wstrząs! Jak to możliwe, że po 600 latach, kiedy papieżami byli Włosi, wybrano Polaka i to z komunistycznego kraju. Świat się walił. 

Natomiast gest Kozakiewicza podczas Olimpiady w Moskwie to zwykłe chamstwo. Nie tłumaczy go nawet to, że Rosjanie gwizdali podczas jego skoków.

środa, 26 lutego 2025

I Przed Solidarnością (cd.)

 5. 1976 r. – Ursus i Radom

 

Przyczyną wybuchu rozruchów była podwyżka ogłoszona w Sejmie przez premiera Piotra Jaroszewicza. Ceny mięsa miały wzrosnąć o 69%, a drobiu o 30%. 25 czerwca strajkowało wiele zakładów pracy. Najbardziej znane były strajki w Ursusie i Radomiu. O 19.30 tego samego dnia Premier odwołał w telewizji podwyżki, a robotnicy Ursusa zaczęli powoli rozchodzić się do domów. Ale nie wszyscy. O 22.00 do akcji rozpędzania strajkujących wkroczyła milicja używając pałek i gazów łzawiących. 

W Radomiu było gorzej. Strajk rozpoczął się w Zakładach Mechanicznych im. Generała Waltera. Wkrótce dołączyły do niego inne zakłady. O 10.00 tłum zebrał się przed gmachem KW PZPR żądając rozmowy z I Sekretarzem KW, J. Prokopiakiem. W trakcie rozmowy Prokopiak obiecał dać odpowiedź w sprawie podwyżek do 14.00. Ponieważ żadnej odpowiedzi nie było, robotnicy wdarli się do budynku KW i podpalili go. 

Strajki wybuchły także w Płocku, Grudziądzu, Gdańsku i Łodzi. 

Po pacyfikacji strajków zaczęła się fala aresztowań i słynne "ścieżki zdrowia" pomiędzy szpalerem zomowców z pałkami. Około 350 osób stanęło przed sądem w pokazowych procesach. Kilka tysięcy osób zwolniono z pracy z wilczym biletem. Jednocześnie w zakładach pracy w całej Polsce odbywały się masowe wiece z udziałem robotników, na których aktywiści partii i związków zawodowych wyrażali poparcie dla polityki Edwarda Gierka i Piotra Jaroszewicza.

wtorek, 25 lutego 2025

I Przed Solidarnością (cd.)

4. 1971-1976

 

a) Pochód pierwszomajowy

 

W szkole średniej nie zajmowałem się polityką. Liceum Ekonomiczne w Gdańsku to szacowna uczelnia, przedwojenna Polska Szkoła Handlowa Macierzy Szkolnej w Wolnym Mieście Gdańsku. Z tej szkoły wyszło małżeństwo Plichtów od Amber Gold, więc po moim odejściu coś poszło w niej nie tak. 

Pamiętam pochód 1 Maja w 1971 r. lub 1972 r. Najpierw trenowali wszystkich uczniów na podwórku szkolnym ustawiając w ósemki. Pochód wyruszył z Placu Zebrań Ludowych. Na czele naszej szkoły szły dziewczęta podnosząc i opuszczając koła z jakimś hasłem, a spiker krzyczał przez megafon: „Barwne koła układają się w figury!”. Wraz z Piotrem nieśliśmy transparent o szerokości ośmiu osób, który wyrywał nam się z rąk przy każdym podmuchu wiatru. Pamiętam, że był czerwony, ale nie pamiętam co tam było napisane. 

Na następne pochody pierwszomajowe nie poszedłem. 

b) W 1975 r. lub w 1976 r. byłem wychowawcą na kolonii Stoczni Gdańskiej w Zawoi. To była bardzo duża kolonia w ośrodku wychowawczo-kolonijnym. Mieliśmy obowiązek zapoznać się z kartami informacyjnymi podopiecznych. W tych kartach była podana, między innymi, wysokość zarobków rodziców. Wynagrodzenia robotników były kilka razy wyższe niż wynagrodzenia nauczycieli. 

Za Gierka działała Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (później zniszczona przez Niemcy), niektórzy koloniści przynieśli oświadczenia podpisane przez rodziców, z których wynikało, że rodzice życzą sobie, aby ich dzieci uczęszczały w niedziele na mszę. W mojej grupie było dwóch takich chłopców. 

Po śniadaniu zabrałem grupę na boisko położone blisko kościoła i dałem im do wyboru: gra w piłkę, albo msza w kościele. Kilku wybrało kościół, ale wśród tych chłopców nie było tych, którzy przynieśli oświadczenia od rodziców. Tym kazałem iść do kościoła, skoro tak rodzice sobie życzyli. 

Po meczu cała grupa poszła do kościoła. Weszliśmy w trakcie kazania. Ksiądz narzekał, że w wielkiej wsi Zawoi (wtedy 10.000 mieszkańców) jest wiele ośrodków kolonijnych, a wychowawcy zabraniają chodzić dzieciom do kościoła. Kościół był pełen dzieci, w tym z naszej kolonii ze 140 osób na czele z kierowniczką. 

Przez cztery lata byłem wychowawcą na koloniach, nigdy nie było problemu z odmawianiem przez dzieci pacierza czy chodzeniem do kościoła – może na koloniach dzieci pezetpeerowców było inaczej?

poniedziałek, 24 lutego 2025

I Przed Solidarnością (cd.)

I. 3. Suplement - 1970 r. (cd.)


c) Janek Wiśniewski

 

17 grudnia zabito w Gdyni legendarnego Janka Wiśniewskiego. Janek Wiśniewski w rzeczywistości nazywał się Zbigniew Godlewski, miał 18 lat i był uczniem szkoły zawodowej. Doznał postrzałów w klatkę piersiową i w głowę.



Skrwawiona flaga przetrwała komunę i znajduje się obecnie, wraz z innymi pamiątkami, jak drzwi na którym niesiono zabitego Janka Wiśniewskiego, w kościele Serca Jezusowego, gdzie prałatem był ksiądz Hilary Jastak.

 

Krzysztof Dowgiałło „Ballada o Janku Wiśniewskim”

 

Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni

Dzisiaj milicja użyła broni

Dzielnieśmy stali, celnie rzucali

Janek Wiśniewski padł!

 

Na drzwiach ponieśli go Świętojańską

Naprzeciw glinom, naprzeciw tankom

Chłopcy stoczniowcy - pomścijcie druha!

Janek Wiśniewski padł!

 

Jeden zraniony, drugi zabity

Krwi się zachciało słupskim bandytom

To partia strzela do robotników

Janek Wiśniewski padł!

 

Krwawy Kociołek, to kat Trójmiasta

Przez niego giną dzieci, niewiasty

Poczekaj draniu - my cię dostaniem

Janek Wiśniewski padł!

 

Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcy Gdańska

Idźcie do domu, skończona walka

Świat się dowiedział, nic nie powiedział

Janek Wiśniewski padł!

 

Nie płaczcie matki - to nie na darmo

Nad stocznią sztandar z czarną kokardą

Za chleb i wolność i nową Polskę

Janek Wiśniewski padł! 

Piosenkę śpiewał Mieczysław Polewa, który złamany przez SB zgodził się na współpracę.

 

https://www.youtube.com/watch?v=6Ntk3w5RDFA

niedziela, 23 lutego 2025

I Przed Solidarnością (cd.)

I. 3. Suplement - 1970 r. (cd.)

 

b) Gdynia 

(na podstawie książki Wiesławy Kwiatkowskiej i Izabelli Filipp "Są wśród nas", zdjęcia z tej książki) 

Na stację Gdynia Stocznia dojeżdżały pociągi szybkiej kolei miejskiej z Gdańska. Z drugiej strony przyjeżdżały pociągi z Wejherowa i Półwyspu Helskiego. Robotnicy przesiadali się z pociągu na pociąg przechodząc z peronu na peron kładką nad torami. W godzinach porannych i popołudniowych zawsze było tu mnóstwo ludzi jadących do pracy i wracających z pracy. 

Kociołek, który był jakąś szychą z PZPR, zaapelował poprzedniego dnia, aby robotnicy przyszli do pracy. Kiedy zjawili się rano na stacji Gdynia Stocznia i zaczęli tłoczyć się na wiadukcie, kładce i na peronach, mieszając z ludźmi, którzy przesiadali się z pociągu na pociąg, powiedziano im, aby się cofnęli, bo jeżeli nie, to milicja (?), żołnierze (?), zomowcy (?), ormowcy (?) zaczną strzelać. Nie było jak się cofnąć, ponieważ ilość pasażerów na stacji kolejowej gwałtownie wzrastała. No to zaczęli strzelać. 

Proszę dobrze zrozumieć. Nie było żadnej manifestacji, ani żadnych manifestantów. To byli robotnicy, którzy szli do pracy na wezwanie funkcjonariusza partyjnego. Nie mieli dokąd się cofnąć, nie mieli gdzie uciekać. Mój kolega, który w tym czasie znalazł się na jednym z peronów, uciekał po torach w stronę Gdyni. Słyszał za sobą strzały i popuścił ze strachu. 

To była krwawa jatka. Do dzisiaj nie wyjaśniono do końca, kto był winien. Czy komuniści byli tak głupi, że nie potrafili skoordynować działań władz partyjnych oraz sztabów wojskowych i milicyjnych, czy też byli tak głupi, że zaplanowali tą akcję z pełną świadomością jako zemstę za spalenie komitetu wojewódzkiego PZPR dzień wcześniej w Gdańsku. 

Po latach odpowiedź nasuwa się sama. To była zaplanowana prowokacja, a Kociołek był prowokatorem i doskonale zdawał sobie sprawę z tego co robi.




sobota, 22 lutego 2025

I Przed Solidarnością (cd.)

I. 3. Suplement - 1970 r.

 

a) Gdańsk, Elbląg, Szczecin

 

W poniedziałek w centrum Gdańska toczyły się walki demonstrantów z milicją przy pomocy brukowców przygotowanych do remontu wiaduktu Błędnik. 15 grudnia stoczniowcy spalili gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Strajk został brutalnie spacyfikowany przez wojsko i milicję. W Szczecinie spalono gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. W Elblągu starcia z milicją zakończyły się aresztowaniem, torturowaniem i często zmuszeniem do wyjazdu z kraju. 19 grudnia do władzy doszli Edward Gierek i Piotr Jaroszewicz.



Spalony gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku (zdjęcie Maciej Kosycarz)

piątek, 21 lutego 2025

I Przed Solidarnością (cd.)

3. 1970 r.

 

W 1970 r. chodziłem do siódmej lub ósmej klasy. W niedzielę wieczorem spotkałem się z kolegami: Ifą, Staszkiem i Kwiatkiem, chodziliśmy po dzielnicy. Okazało się, że kiosk spożywczy naprzeciwko wejścia do Akademii Medycznej jest otwarty, co nigdy do tej pory nie zdarzało się. 

Ifa powiedział, że z powodu podwyżki cen sklepy są otwarte do 2.00, i teraz będą strajki, co wydawało nam się niemożliwe. „Co ty, Ifa! Strajki w socjalistycznym państwie?”. Myślę, że w ten sam sposób reagują obecnie zindoktrynowani młodzi ludzie, kiedy mówi się im, że zagrożenie klimatyczne planety to bujda na resorach. Coś takiego nie mieści im się w głowie. 

Należałem do tych uczniów, którzy spóźniali się do szkoły bardzo rzadko, a w ten poniedziałek zaspałem i poszedłem na drugą lekcję (biologia). Okazało się, że nie wszyscy nauczyciele dotarli do szkoły i trafiłem na wspólną lekcję z inną klasą. W czasie tej lekcji nauczyciele mówili coś, żeby nie mieszać się do spraw dorosłych, więc postanowiliśmy uciec ze szkoły. Ale kiedy ubieraliśmy w szatni płaszcze i kurtki jedna z naszych koleżanek Wala powiedziała, że ona zostaje, bo tatuś jej wytłumaczył, że podwyżki są konieczne. Wobec łamiwagarówki zostaliśmy na następnych lekcjach, ponieważ doszliśmy do wniosku, że będą musieli nas ukarać, aby pokazać, że Wala postąpiła dobrze, a my źle, a oceny na koniec siódmej klasy, półrocze i koniec ósmej klasy liczyły się przy rekrutacji do szkół średnich. 

W czasie tego dnia słyszeliśmy czołgi, które przemieszczały się po Al. Zwycięstwa do Gdańska, nad głową latały samoloty. Dowcipkowaliśmy sobie, że to Rosjanie i Japończycy. 

Ze szkoły nie wypuszczali nas bez rodziców, ale nie wszyscy rodzice byli w stanie przyjść po dzieci, wobec tego wypuszczali także z rodzicami sąsiadów. Ja i jeszcze kilka osób wyszło z matką Romeczka. Ona przejmowała się swoim synem, a pozostali zostali w tyle i uciekli spod tej opieki. Odzyskawszy wolność spotkaliśmy jednego chuligana, który powiedział, że wraca z Gdańska, a tam rozruchy i fruwające kamienie. Nie poszliśmy do Gdańska. 

Później było kilka dni pełnych napięcia. Do szkoły chodziliśmy obok czołgów, które obstawiały Akademię Medyczną i willę Stolarka (albo innego bonzy partyjnego, później willa pięcioraczków). Jedna z sąsiadek donosiła, że stoczniowcy mają przygotowane butle z gazem i jeżeli milicja będzie chciała wejść do Stoczni, to oni te butle podpalą, albo że jeżeli stoczniowców nie wypuszczą, to żony stoczniowców pójdą pod Stocznię. 

Z tego co pamiętam strajk skończył się zwolnieniem wszystkich stoczniowców z pracy i przyjęciem ponownie, z wyjątkiem tych, którzy trafili do pierdla. Część opozycjonistów otrzymała sugestie opuszczenia kraju, a ci którzy nie wyjechali, dostali wilczy bilet i nie chwalili się tym, co robiono z nimi podczas odsiadki. 

Kiedy zbliżały się święta Bożego Narodzenia babcia posłała mnie po choinkę, którą kupił wujek, i kazała wracać z tą choinką bocznymi uliczkami, co raczej było niemożliwe, ponieważ trzeba było przejść Błędnikiem. Babcia myślała, że wujek nie ma kwitu, że choinka została wycięta nielegalnie, ale miał, więc nie było żadnego ryzyka, a zresztą nikt mnie nie zatrzymał, milicji było mało, więcej było czołgistów na czołgach. 

Takie doświadczenie kształtuje osobowość młodego człowieka, choćby nie był on w centrum wydarzeń. Z późniejszym opowiadań koleżanki z pracy, wiem, że wzięła ze sobą synka, pokazała mu jak w Gdyni milicjanci biją demonstrantów i powiedziała: „Zapamiętaj jak komuniści biją robotników!” Myślę, że nigdy tego nie zapomniał. Podobnie dzieci palestyńskie, które przeżyją żydowskie ludobójstwo w Izraelu, nigdy tego nie zapomną i kiedy dorosną zrobią wszystko, żeby zniszczyć tą rasistowską hydrę, jeżeli jeszcze będzie istniała.

czwartek, 20 lutego 2025

I Przed Solidarnością (cd.)

I 2. Suplement – Marzec 1968 r. (cd.)


c) Marek Andrzejewski wydał książkę pod tytułem "Marzec 1968 w Trójmieście". Szereg wniosków w tej książce jest nieprawdziwych, ale tu powtórzę tylko kilka tez autora:

 

1. Liczba studentów w roku akademickim 1968/1969 wynosiła 20.073 z tego na studiach dziennych 12.739 osób. Najbardziej upartyjniona była Wyższa Szkoła Ekonomiczna, czyli poprzedniczka Wydziałów Uniwersytetu Gdańskiego, na którym studiowałem. Upartyjnienie wśród kadry naukowej wynosiło tu 42%. W wydarzeniach marcowych brali udział studenci następujących uczelni: Politechnika Gdańska, Wyższa Szkoła Pedagogiczna, Akademia Medyczna, Wyższa Szkoła Ekonomiczna, Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Pięknych, Państwowa Wyższa Szkoła Muzyczna. Akcja wydarzeń rozgrywała się we Wrzeszczu, głównie w murach Politechniki Gdańskiej. Nie brali udziału w rozruchach studenci Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej (rygor wojskowy) oraz ... Seminarium Duchownego w Gdańsku-Oliwie. Z czego nie wynika, jakoby studenci-klerycy popierali socjalizm, a jedynie to, że przełożeni duchowni nie pozwolili im brać udziału w akcjach politycznych.

 

2. Do Gdańska do Komitetu Wojewódzkiego PZPR został zesłany Stanisław Kociołek, ten sam, o którym Mieczysław Polewa śpiewał dwa i pół roku później "krwawy Kociołek to kat Trójmiasta". Kociołek zgodził się na zwołanie wiecu na Politechnice Gdańskiej, wziął udział w tym wiecu.

 

"Pierwszy sekretarz KW myślał naiwnie, że udzieli "wyjaśnień", zebrani przyjmą przygotowaną przez "towarzyszy z białego domu" rezolucję i dadzą wyraz swojemu oburzeniu odnośnie sytuacji na uczelniach warszawskich. Wierzył w swoją siłę perswazji; sądził, iż jest politykiem popularnym i cieszącym się tak wielkim prestiżem, że już sam fakt poświęcenia kilku godzin swojego "cennego" czasu, by wystąpić na studenckim wiecu, zostanie przez młodzież należycie "doceniony". (...) Przypuszczalnie w swojej naiwności był przekonany o tym, że po zaprezentowaniu przez niego genezy, tła i przebiegu zajść na uczelniach stolicy bogatsi o tę "wiedzę" gdańscy studenci rozejdą się w spokoju do swoich domów i akademików." (str. 67)

 

(Mam nadzieję, że podobna pewność siebie (pycha) zgubi Dupiarza Trzaskowskiego i nie zostanie on Prezydentem Najjaśniejszej Rzeczpospolitej w 2025 r.)

 

3. Rezolucja uchwalona 12 marca 1968 r. zawiera kilka postulatów. Przeczytajmy, czego domagali się studenci:

 

"1. Solidaryzujemy się ze społeczeństwem polskim, a przede wszystkim z polską klasą robotniczą.

2. Zdecydowanie popieramy studentów Warszawy.

3. Potępiamy policyjne metody zastosowane przy rozładowywaniu sytuacji na wiecach w Warszawie.

4. Odcinamy się od chuliganów i rozrabiaczy, niemniej uważamy, że najwyższy czas, by nie traktować naszych wystąpień jako wybryków "bananowych i awanturujących się studentów i chuliganów", lecz jako wystąpienia ludzi, których pierwszym celem jest sprawa socjalizmu i demokracji.

5. Domagamy się uczciwego, dogłębnego i wspólnego ze studentami rozważenia sytuacji środowiska akademickiego i społeczeństwa.

6. Zdecydowanie potępiamy dotychczasowe informacje prasowe jako tendencyjne, ubliżające godności obywatela i żądamy oficjalnego odwołania w prasie.

7. Domagamy się wolności prasy, publikacji i widowisk oraz weryfikacji metod funkcjonowania organów kontroli.

8. Domagamy się i żądamy cofnięcia represji wobec studentów Warszawy, którzy brali udział w wiecach protestacyjnych.

9. Domagamy się eksterytorialności wyższych uczelni.

10. Żądamy zagwarantowania pełnych swobód obywatelskich dla wszystkich uczestników wieców i zgromadzeń, poświęconych ostatnim zajściom, które odbywały się i - być może - będą się odbywać.

11. Domagamy się i żądamy zamieszczenia powyższej rezolucji w prasie, radio i telewizji.

Studenci Politechniki Gdańskiej" (str. 73)

 

Zwracam uwagę na następujące fakty: 

- koledzy studenci walczyli o ludzką twarz socjalizmu; odcinali się od chuliganów, a jako swój cel stawiali socjalizm i demokrację; solidaryzowali się "przede wszystkim z klasą robotniczą"! Nie należy tego tłumaczyć taktyką, ani strategią; oni tak czuli i wzmacniali swoje słowa śpiewając Międzynarodówkę. Do tego można dodać, że różni zwolennicy maoizmu próbowali przykleić protesty polskiej młodzieży do działań studentów na Zachodzie, a nawet rewolucji kulturalnej w Chinach, ale się nie udało, nasi byli mądrzejsi od cohn-benditów. 

- niektóre postulaty są bardzo odważne: wolność prasy, publikacji i widowisk, pełne swobody obywatelskie, eksterytorialność wyższych uczelni. - to świadczy o naiwnej szczerości studentów.

 

4. Władza miała dla studentów pały, w ten sposób rozumiała stosowanie swobód obywatelskich.

 

"Działania milicjantów i ormowców cechowała nie tylko brutalność, ale często i bezmyślność. Ich wrogiem byli studenci, którym trzeba było dać po prostu "nauczkę". Dowodzi tego los, jaki milicjanci zgotowali dwom studentom PG Ryszardowi Mosakowskiemu i Wojciechowi Woźniakowi oraz studentce AMG Urszuli Czepek. Kiedy studenci na ulicy Hibnera (dzisiaj: Do Studzienki) zorientowali się, że w ich kierunku jedzie milicyjne auto, wskoczyli do sklepu w nadziei, że znikną w tłumie kolejkowiczów. Milicjanci jednak wyciągnęli całą trójkę na zewnątrz, "skopali ich i wciągnęli do samochodu. Woźniak dostał pięścią po głowie, gdy milicjanci dowiedzieli się, że jego ojciec jest nauczycielem, czyli przedstawicielem inteligencji [...] Na placu za Operą wepchnęli ich do więźniarki, bijąc po drodze pałami, co jest dowodem, że <ścieżek zdrowia> nie wymyślono dopiero w 1976 roku w Radomiu. Przy Komendzie Wojewódzkiej MO - kolejna <ścieżka zdrowia>. Po przesłuchaniu pojechali do Pruszcza, do aresztu. Mosakowski nie widział już Woźniaka i został upchnięty w celi jak szprotka w puszce razem z chłopakami, którzy nie byli nawet studentami, tylko przypadkowymi gapiami zebranymi z ulicy. Ale był i student, Andrzej Szymański z Budowy Maszyn, którego milicjanci wciągnęli do ubikacji. Gdy go wyprowadzili, słaniał się na nogach. Miał zmasakrowaną twarz i cały zalany był krwią". Aresztowanych studentów przerażała "świadomość, że milicjanci mogą zrobić z nimi, co chcą, zbić, skopać, zelżyć, wyrzucić z pracy i z uczelni, zamknąć, zgnoić". (str. 95)

 

5. Najwyższy wyrok: Jakub Szadaja - 10 lat, tyle samo, co Ewa Kubasiewicz w 1981 r. za stanu wojennego.

środa, 19 lutego 2025

I Przed Solidarnością (cd.)

 I 2. Suplement – Marzec 1968 r. (cd.)

 

b) Marek Andrzejewski podaje dane dotyczące wydarzeń marcowych w artykule "Marcowy protest w Trójmieście" w jednym z dwumiesięczników "2 x 30 dni":

 

"Według informacji posiadanych przez kierownictwo Komendy Wojewódzkiej MO do godziny 20. zatrzymano 197 osób. Z tego przesłuchanych zostało 147 osób. Wśród nich było 21 studentów, 84 robotników, 16 urzędników i 13 nieletnich uczniów szkół podstawowych.

 

Według danych Prokuratury Wojewódzkiej (na 21 marca) ogólna liczba zatrzymanych wyniosła 283 osoby. Warto zwrócić uwagę, że wśród 125 osób, przeciwko którym wszczęto postępowanie przygotowawcze w zwykłym trybie, było 17 studentów, 10 uczniów, 12 pracowników umysłowych, 5 niepracujących i aż 82 pracowników fizycznych. Według informacji zawartych w raporcie dziennym z 27 marca, zwolniono 124 osoby, wśród których znajdowało się 14 studentów. W areszcie przebywało wówczas 75 osób i w tym gronie nie było ani jednego studenta.

 

Jeszcze inne dane podał zastępca Prokuratora Wojewódzkiego w Gdańsku, Tadeusz Kwaśniewski. Informował, że w dniach 12-15 marca 1968 roku milicja zatrzymała w Trójmieście łącznie 288 osób, z tego 105 osób zostało zwolnionych przed upływem 48 godzin. Do odpowiedzialności karnej zakwalifikowano 137 osób, w tym 20 studentów, 10 uczniów szkół średnich, zawodowych bądź podstawowych, 10 pracowników umysłowych, 89 pracowników fizycznych i 6 niepracujących. W stosunku do 129 osób wszczęto

postępowania przygotowawcze w trybie zwykłym. Znaczna część tych spraw została umorzona. Kolegia Karno-Administracyjne skazały na kary aresztu - od 2 do 4 miesięcy - 3 osoby. Kara grzywny - w wysokości od 500 do 3 tys. zł. - została zasądzona w stosunku do 45 osób, w tym 3 studentów. Nie są to pełne dane, jednak powyższe informacje dowodzą, że po Warszawie właśnie w Gdańsku liczba aresztowanych była największa."

 

Te dane zaprzeczają powszechnemu przekonaniu, które stało się legendą miejską, że w marcu 1968 r. robotnicy wystąpili przeciw studentom. Pewnie była to ubecka bajeczka, żeby wbić klin między studentów i robotników.

wtorek, 18 lutego 2025

I Przed Solidarnością (cd.)

I 2. Suplement – Marzec 1968 r.

 

a) Przebieg wydarzeń w Marcu 1968 r. opisany w wydawnictwie niezależnym w czasie istnienia Solidarności w 1980-1981 r.









poniedziałek, 17 lutego 2025

I Przed Solidarnością (cd.)

2. 1000 blondynek na tysiąclecie (1966?), Praska Wiosna, Marzec 1968

 

Ważne wydarzenia polityczne (Praska Wiosna, Marzec 1968) mieszają mi się z „wampirem”, który mordował blondynki. Napady na młode kobiety zdarzały się w tym czasie często, ale cenzura nie pozwalała o tym pisać w prasie, wobec tego, Zbigniew Jujka – dziennikarz, który rysował co tydzień „Dzienniczek” w Dzienniku Bałtyckim - rzucił takie hasło: „Wampir? Nie! To plotki krążą po Trójmieście!” co oznaczało, że coś jest na rzeczy. 

Chodziłem wtedy do Szkoły na dodatkowe lekcje języka angielskiego, które odbywały się wieczorami. W zimie było ciemno, a po ulicach chodziło sporo studentek do akademików na Dębowej i Akademii Medycznej na Curie-Skłodowskiej. Dzieci miały zakaz chodzenia po ulicach po zmroku, my mieliśmy zaświadczenia ze Szkoły, że uczęszczamy na ten angielski. Ale nie pamiętam, czy dostawaliśmy je z powodu tego wampira, czy z powodu wydarzeń Marca 1968 r. 

(Ten angielski nie stał na zbyt wysokim poziomie. Odpowiedzi w rodzaju: „Aj rid knigu!” (Łysy) nie należały do rzadkości. Pani starała się, czasami przynosiła cukierki grylażowe jako nagrody, nie wiem, czy ona tak te cukierki lubiła, czy też przynosiła je z wyrachowania, gdyż nikomu nie smakowały. W jednej grupie ze mną były trzy siostry Angielskie (z tych Angielskich). Kiedy na lekcję przyszła wizytacja, tym miłym paniom zajęło kilka minut żeby oglądając zeszyt do ćwiczeń, zrozumieć, że „Angielska” to nie jest nazwa przedmiotu, tylko nazwisko.) 

Kiedy wojska Układu Warszawskiego, w tym Polski, wkroczyły do Czechosłowacji, wśród sąsiadek wybuchła panika, gdyż obawiano się wybuchu wojny. Jedna z sąsiadek kupiła worek mąki.

niedziela, 16 lutego 2025

I Przed Solidarnością

1. Obraz i Wyszyński (1966?)

 

Po raz pierwszy zetknąłem się z polityką w czasie peregrynacji świętego obrazu Matki Boskiej Jasnogórskiej po Polsce. Do Gdańska przyjechał prymas Wyszyński i jego przejazd z centrum Gdańska do Oliwy można było obserwować na trasie. 

W Szkole Podstawowej nr 15 (albo jeszcze przed połączeniem, nr 21), do której chodziłem, ogłoszono, że wszystkie dzieci mają przyjść po południu do szkoły, gdyż będą konkursy i niespodzianek wiele, będzie sprawdzana obecność, a kto nie przyjdzie będzie miał obniżoną ocenę ze sprawowania. 

Nie poszedłem do szkoły, tylko stanąłem na Alei Zwycięstwa na wysokości Placu Zebrań Ludowych, ale po drugiej stronie. Prymas nadjechał w limuzynie, która śmignęła oczekującym przed oczami i z wielką szybkością pojechała dalej. 

Na drugi dzień okazało się, że dzieci nieobecne w Szkole nie poniosły żadnych konsekwencji, Szkoła zastosowała strachy na Lachy, żeby jak najwięcej dzieci przyszło, ale na drugi dzień nikt do tego nie wracał. Od kolegów i koleżanek dowiedziałem się, że były różne konkursy i rozdawano cukierki. W tamtych czasach powszechnej biedy cukierki za darmo to było coś.

 

Wnioski:

 

1. Jeżeli ktoś cię straszy, nigdy nie ulegaj, prawdopodobnie chce uczynić z ciebie niewolnika; ponieważ wykonanie groźby powoduje zerwanie więzów między straszącym i zastraszanym, jest ona realizowana tylko w nielicznych ostatecznych przypadkach. 

2. Stawianie oporu wiąże się z utratą fruktów przeznaczonych dla posłusznych (marchewka, cukierki, czekoladki, premie, posady, nagrody, ordery itd.).

IV. Komuna i po komunie (cd)

3. Kłamstwa i złodziejstwo po 1989 r. (cd)   g) Prawicowa opozycja   Monika Jaruzelska, córka krwawego generała, zdobyła dużą popularn...