I 2. Suplement – Marzec 1968 r. (cd.)
c) Marek Andrzejewski wydał
książkę pod tytułem "Marzec 1968 w Trójmieście". Szereg wniosków w
tej książce jest nieprawdziwych, ale tu powtórzę tylko kilka
tez autora:
1. Liczba studentów w roku
akademickim 1968/1969 wynosiła 20.073 z tego na studiach dziennych 12.739 osób.
Najbardziej upartyjniona była Wyższa Szkoła Ekonomiczna, czyli poprzedniczka
Wydziałów Uniwersytetu Gdańskiego, na którym studiowałem. Upartyjnienie wśród
kadry naukowej wynosiło tu 42%. W wydarzeniach marcowych brali udział studenci
następujących uczelni: Politechnika Gdańska, Wyższa Szkoła Pedagogiczna,
Akademia Medyczna, Wyższa Szkoła Ekonomiczna, Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk
Pięknych, Państwowa Wyższa Szkoła Muzyczna. Akcja wydarzeń rozgrywała się we
Wrzeszczu, głównie w murach Politechniki Gdańskiej. Nie brali udziału w
rozruchach studenci Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej (rygor wojskowy) oraz ...
Seminarium Duchownego w Gdańsku-Oliwie. Z czego nie wynika, jakoby
studenci-klerycy popierali socjalizm, a jedynie to, że przełożeni duchowni nie
pozwolili im brać udziału w akcjach politycznych.
2. Do Gdańska do Komitetu
Wojewódzkiego PZPR został zesłany Stanisław Kociołek, ten sam, o którym
Mieczysław Polewa śpiewał dwa i pół roku później "krwawy Kociołek to kat
Trójmiasta". Kociołek zgodził się na zwołanie wiecu na Politechnice Gdańskiej,
wziął udział w tym wiecu.
"Pierwszy sekretarz KW myślał naiwnie, że udzieli
"wyjaśnień", zebrani przyjmą przygotowaną przez "towarzyszy z
białego domu" rezolucję i dadzą wyraz swojemu oburzeniu odnośnie sytuacji
na uczelniach warszawskich. Wierzył w swoją siłę perswazji; sądził, iż jest
politykiem popularnym i cieszącym się tak wielkim prestiżem, że już sam fakt
poświęcenia kilku godzin swojego "cennego" czasu, by wystąpić na
studenckim wiecu, zostanie przez młodzież należycie "doceniony".
(...) Przypuszczalnie w swojej naiwności był przekonany o tym, że po
zaprezentowaniu przez niego genezy, tła i przebiegu zajść na uczelniach stolicy
bogatsi o tę "wiedzę" gdańscy studenci rozejdą się w spokoju do
swoich domów i akademików." (str. 67)
(Mam nadzieję, że podobna pewność
siebie (pycha) zgubi Dupiarza Trzaskowskiego i nie zostanie on Prezydentem
Najjaśniejszej Rzeczpospolitej w 2025 r.)
3. Rezolucja uchwalona 12 marca
1968 r. zawiera kilka postulatów. Przeczytajmy, czego domagali się studenci:
"1. Solidaryzujemy się ze społeczeństwem polskim, a
przede wszystkim z polską klasą robotniczą.
2. Zdecydowanie popieramy studentów Warszawy.
3. Potępiamy policyjne metody zastosowane przy
rozładowywaniu sytuacji na wiecach w Warszawie.
4. Odcinamy się od chuliganów i rozrabiaczy, niemniej
uważamy, że najwyższy czas, by nie traktować naszych wystąpień jako wybryków
"bananowych i awanturujących się studentów i chuliganów", lecz jako
wystąpienia ludzi, których pierwszym celem jest sprawa socjalizmu i demokracji.
5. Domagamy się uczciwego, dogłębnego i wspólnego ze
studentami rozważenia sytuacji środowiska akademickiego i społeczeństwa.
6. Zdecydowanie potępiamy dotychczasowe informacje prasowe
jako tendencyjne, ubliżające godności obywatela i żądamy oficjalnego odwołania
w prasie.
7. Domagamy się wolności prasy, publikacji i widowisk oraz
weryfikacji metod funkcjonowania organów kontroli.
8. Domagamy się i żądamy cofnięcia represji wobec studentów
Warszawy, którzy brali udział w wiecach protestacyjnych.
9. Domagamy się eksterytorialności wyższych uczelni.
10. Żądamy zagwarantowania pełnych swobód obywatelskich dla
wszystkich uczestników wieców i zgromadzeń, poświęconych ostatnim zajściom,
które odbywały się i - być może - będą się odbywać.
11. Domagamy się i żądamy zamieszczenia powyższej rezolucji
w prasie, radio i telewizji.
Studenci Politechniki Gdańskiej" (str. 73)
Zwracam uwagę na następujące fakty:
- koledzy studenci walczyli o ludzką twarz socjalizmu; odcinali się od chuliganów, a jako swój cel stawiali socjalizm i demokrację; solidaryzowali się "przede wszystkim z klasą robotniczą"! Nie należy tego tłumaczyć taktyką, ani strategią; oni tak czuli i wzmacniali swoje słowa śpiewając Międzynarodówkę. Do tego można dodać, że różni zwolennicy maoizmu próbowali przykleić protesty polskiej młodzieży do działań studentów na Zachodzie, a nawet rewolucji kulturalnej w Chinach, ale się nie udało, nasi byli mądrzejsi od cohn-benditów.
- niektóre postulaty są bardzo odważne: wolność prasy, publikacji i widowisk, pełne swobody obywatelskie,
eksterytorialność wyższych uczelni. - to świadczy o naiwnej szczerości
studentów.
4. Władza miała dla studentów
pały, w ten sposób rozumiała stosowanie swobód obywatelskich.
"Działania milicjantów i ormowców cechowała nie tylko
brutalność, ale często i bezmyślność. Ich wrogiem byli studenci, którym trzeba
było dać po prostu "nauczkę". Dowodzi tego los, jaki milicjanci
zgotowali dwom studentom PG Ryszardowi Mosakowskiemu i Wojciechowi Woźniakowi
oraz studentce AMG Urszuli Czepek. Kiedy studenci na ulicy Hibnera (dzisiaj: Do
Studzienki) zorientowali się, że w ich kierunku jedzie milicyjne auto,
wskoczyli do sklepu w nadziei, że znikną w tłumie kolejkowiczów. Milicjanci
jednak wyciągnęli całą trójkę na zewnątrz, "skopali ich i wciągnęli do
samochodu. Woźniak dostał pięścią po głowie, gdy milicjanci dowiedzieli się, że
jego ojciec jest nauczycielem, czyli przedstawicielem inteligencji [...] Na
placu za Operą wepchnęli ich do więźniarki, bijąc po drodze pałami, co jest
dowodem, że <ścieżek zdrowia> nie wymyślono dopiero w 1976 roku w
Radomiu. Przy Komendzie Wojewódzkiej MO - kolejna <ścieżka zdrowia>. Po
przesłuchaniu pojechali do Pruszcza, do aresztu. Mosakowski nie widział już
Woźniaka i został upchnięty w celi jak szprotka w puszce razem z chłopakami,
którzy nie byli nawet studentami, tylko przypadkowymi gapiami zebranymi z
ulicy. Ale był i student, Andrzej Szymański z Budowy Maszyn, którego milicjanci
wciągnęli do ubikacji. Gdy go wyprowadzili, słaniał się na nogach. Miał
zmasakrowaną twarz i cały zalany był krwią". Aresztowanych studentów
przerażała "świadomość, że milicjanci mogą zrobić z nimi, co chcą, zbić,
skopać, zelżyć, wyrzucić z pracy i z uczelni, zamknąć, zgnoić". (str. 95)
5. Najwyższy wyrok: Jakub Szadaja
- 10 lat, tyle samo, co Ewa Kubasiewicz w 1981 r. za stanu wojennego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz