4. 1971-1976
a) Pochód pierwszomajowy
W szkole średniej nie zajmowałem się polityką. Liceum Ekonomiczne w Gdańsku to szacowna uczelnia, przedwojenna Polska Szkoła Handlowa Macierzy Szkolnej w Wolnym Mieście Gdańsku. Z tej szkoły wyszło małżeństwo Plichtów od Amber Gold, więc po moim odejściu coś poszło w niej nie tak.
Pamiętam pochód 1 Maja w 1971 r. lub 1972 r. Najpierw trenowali wszystkich uczniów na podwórku szkolnym ustawiając w ósemki. Pochód wyruszył z Placu Zebrań Ludowych. Na czele naszej szkoły szły dziewczęta podnosząc i opuszczając koła z jakimś hasłem, a spiker krzyczał przez megafon: „Barwne koła układają się w figury!”. Wraz z Piotrem nieśliśmy transparent o szerokości ośmiu osób, który wyrywał nam się z rąk przy każdym podmuchu wiatru. Pamiętam, że był czerwony, ale nie pamiętam co tam było napisane.
Na następne pochody pierwszomajowe nie poszedłem.
b) W 1975 r. lub w 1976 r. byłem wychowawcą na kolonii Stoczni Gdańskiej w Zawoi. To była bardzo duża kolonia w ośrodku wychowawczo-kolonijnym. Mieliśmy obowiązek zapoznać się z kartami informacyjnymi podopiecznych. W tych kartach była podana, między innymi, wysokość zarobków rodziców. Wynagrodzenia robotników były kilka razy wyższe niż wynagrodzenia nauczycieli.
Za Gierka działała Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (później zniszczona przez Niemcy), niektórzy koloniści przynieśli oświadczenia podpisane przez rodziców, z których wynikało, że rodzice życzą sobie, aby ich dzieci uczęszczały w niedziele na mszę. W mojej grupie było dwóch takich chłopców.
Po śniadaniu zabrałem grupę na boisko położone blisko kościoła i dałem im do wyboru: gra w piłkę, albo msza w kościele. Kilku wybrało kościół, ale wśród tych chłopców nie było tych, którzy przynieśli oświadczenia od rodziców. Tym kazałem iść do kościoła, skoro tak rodzice sobie życzyli.
Po meczu cała grupa poszła do kościoła. Weszliśmy w trakcie kazania. Ksiądz narzekał, że w wielkiej wsi Zawoi (wtedy 10.000 mieszkańców) jest wiele ośrodków kolonijnych, a wychowawcy zabraniają chodzić dzieciom do kościoła. Kościół był pełen dzieci, w tym z naszej kolonii ze 140 osób na czele z kierowniczką.
Przez cztery lata byłem wychowawcą
na koloniach, nigdy nie było problemu z odmawianiem przez dzieci pacierza czy
chodzeniem do kościoła – może na koloniach dzieci pezetpeerowców było inaczej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz