sobota, 5 kwietnia 2025

Suplement - Stan wojenny (cz. 9)

6. Strajk w Stoczni Gdańskiej - Nie wiadomo do końca jak to było Stoczni Gdańskiej. Oddajmy głos uczestnikom.

 

"Przygotowaliśmy się jednak do obrony stoczni, porobiliśmy sobie piki, pocięliśmy liny, a pod bramy podwieźliśmy butle acetylenowe, żeby bronić się przed czołgiem. Napisaliśmy też na bramie, że jest podłączona pod prąd o napięciu 380 V, choć nie było to prawdą. W ten sposób chcieliśmy jednak odstraszyć zomowców. Na wypadek szturmu mieliśmy też barykady i węże od hydrantów, żeby lać ZOMO wodą." (sts, Jerzy Borowczak, str. 35)

 

Podobnie, w czasie strajku w 1970 r. stoczniowcy przygotowali butle acetylenowe i straszyli, że je podpalą, jeżeli milicja przypuści szturm na stocznię.

 

"W poniedziałek w stoczni zebrało się kilka tysięcy osób." (sts, Jerzy Borowczak, str. 35)

 

Nie należy tego rozumieć w ten sposób, że kilka tysięcy osób strajkowało. Stoczniowcy przyszli do pracy, zorientować się co będzie się działo dalej, chętnych do strajku tylu nie było.

 

"Cały dzień 13 grudnia spędziliśmy w stoczni, następnego dnia ZOMO otoczyło zakład. Wyprowadzili nas czwórkami i część od razu zatrzymywali. Ja pokazałem swoją przepustkę stoczniową i wyszedłem. Następnego dnia wróciłem do stoczni, ale w nocy z 15 na 16 nad ranem pod bramy podjechały czołgi z pługami.

 

Jak zaczęli forsować bramę, dałem dyla." sts, (Jerzy Borowczak, str. 36)

 

Alojzy Szablewski nie uciekł. Patrzył w oczy zomowcom, którzy go aresztowali.

 

"(...) 16 grudnia rano zastosowano ostateczne rozwiązanie problemu przedłużającego się oporu w stoczni - kolebce "Solidarności". Nad stocznię  nadleciały helikoptery, bramę staranowano czołgiem, a oddziały ZOMO przez cały dzień (a nie w nocy, w świetle reflektorów) przeczesywały teren, wyłapując ukrywających się. Tym razem pacyfikacja stoczni powiodła się. Aresztowanym w odwecie za długotrwały opór urządzono "ścieżkę zdrowia" w legendarnej sali BHP - miejscu podpisania porozumień gdańskich, po czym wywieziono na przesłuchania i do aresztu." (sts, Wstęp, str. 17)

 

"16 grudnia to był straszny dzień. Stoczniowcy w swojej naiwności zablokowali bramę jakimiś przyczepami. Czołgi rozwaliły to w jednej chwili. Wojskowi i zomowcy wpadli do środka, rozbiegli się po stoczni jak barbarzyńcy po zdobytym mieście. Wlecieli do dyrekcji, rozbili drzwi, zajęli mój gabinet. Ludzie uciekli na Ostrów, wyspę na terenie stoczni.

 

 A potem ich stamtąd pędzili. Całą załogę, jak bydło. Widziałem starych robotników, szli z tej wyspy i płakali. Wyszedłem im na przeciw, stałem przy moście. Szła ich cała kolumna w brudnych drelichach, eskortowani przez uzbrojone wojsko, przypominali więźniów albo jeńców. Takich rzeczy się nie zapomina - ja ich widzę do dziś. Do dziś nie mogę w telewizji spokojnie oglądać Jaruzelskiego." (sts, Klemens Gniech, str. 47)


Klemens Gniech był dyrektorem Stoczni Gdańskiej. Tu roni krokodyle łzy. Pewnie stoczniowcy, kiedy widzieli go jak obserwuje ich pochód, myśleli, że wyszedł ch..., żeby się z nich naigrawać. Ale on nie, on wyszedł, aby im współczuć. Przynajmniej tak napisał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

IV. Komuna i po komunie (cd)

3. Kłamstwa i złodziejstwo po 1989 r. (cd)   g) Prawicowa opozycja   Monika Jaruzelska, córka krwawego generała, zdobyła dużą popularn...