10. Zwyczajni ludzie (cd)
31 sierpnia 1982 r. doszło
do użycia broni.
"Niespodziewany krwawy obrót przybrały wydarzenia w
Lubinie, niedużym mieście na Dolnym Śląsku, gdzie uzbrojony pluton ZOMO zaczął
strzelać do stojącego w odległości kilkudziesięciu metrów tłumu: "Wysunęli
pistolety maszynowe przed siebie i strzelali - wspominał jeden ze świadków. -
Popłoch się zrobił niesamowity, ale nie od razu, bo nikt nie spodziewał się, że
to są ostre naboje. Dopiero jak kilku rannych padło, ludzie zaczęli
uciekać". Do biegnących milicjanci strzelali nadal, ścigając ich
samochodami ("jeździli jak kowboje", wspominał inny świadek).
Wystrzelono co najmniej 600 pocisków. Na miejscu zginęły 2 osoby, następna
zmarła w szpitalu, rannych w wyniku postrzałów było około 10 osób. Wzburzenie
mieszkańców Lubina było tak wielkie, że nie zważając na ryzyko w ciągu
kolejnych dwóch dni miały tam miejsce następne manifestacje, 3 września, w dniu
pogrzebu ofiar, do miasta ściągnięto 800 milicjantów i 300 żołnierzy.
Milicja użyła broni palnej również we Wrocławiu, w Nowej
Hucie i Gdańsku, ale sposób jej użycia w Lubinie był wyjątkowy. Od ran
postrzałowych zmarły w szpitalach 3 osoby z Wrocławia i Gdańska, a dwie (w
Kielcach i Częstochowie) zmarły w wyniku innych odniesionych obrażeń. Z
pewnością kilkaset osób zostało mniej rannych." (wpj, str. 191)
W akcjach przeciwko demonstracjom w obronie "Solidarności" brały udział, między innymi, Jednostki Nadwiślańskie MSW, dawny Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przypominam, że w czasie obalania rządu Olszewskiego, mówiono, że w przypadku wystąpień ludności w obronie tego rządu, Wałęsa skorzysta z pomocy Jednostek Nadwiślańskich, które czekały na rozkaz przystąpienia do akcji.
Zwyczajni ludzie manifestowali
swoją sympatię z "Solidarnością" na wiele sposobów, jak chociażby
nosząc oporniki w klapach.
"W Świdniku, znanym ze strajków w lipcu 1980 r. i po
wprowadzeniu stanu wojennego, jako pochodna hasła bojkotu telewizji została
zainicjowana bardzo swoista forma zbiorowego protestu: wychodzenie na ulice i
spacerowanie w czasie emisji "Dziennika Telewizyjnego", głównego
narzędzia masowej propagandy. Nie udało mi się ustalić, kto wpadł na ten
pomysł, ale od 5 lutego 1982 r. zaczęto go realizować na wezwanie podziemnej
"Solidarności". W ślad za Świdnikiem poszli mieszkańcy Lublina i
Puław. W "spacerach" brało udział od kilkuset do paru tysięcy osób i
aby zablokować tę inicjatywę władze podjęły dosyć radykalne działania: początek
godziny milicyjnej wyznaczono na godz. 19.00 (w związku z czym
"spacery" zostały przeniesione na 17.00), w całym Świdniku ponownie
wyłączono telefony, w porze demonstracji obowiązywał zakaz ruchu pojazdów,
legitymowano "spacerowiczów", grożono usuwaniem z pracy. Część
świdniczan kontynuowała sprzeciw w bardziej zakamuflowanej formie, na przykład
trzepiąc w wyznaczonym czasie dywany i chodniki. Na większość oddziałały jednak
zarówno szykany władz, jak i apel proboszcza, który wezwał do zaprzestania
protestu." (wjp, str. 169)
Pokłosiem stanu wojennego było
wyrzucanie z pracy uczestników strajków, a także wszelkich osób, które podpadły
dyrekcjom zakładów pracy i ich esbeckim doradcom. Zwolnieni otrzymywali
"wilczy bilet" i bardzo trudno było im uzyskać inne zatrudnienie. Z
drugiej strony w zakładach zmilitaryzowanych wprowadzono dziewięciomiesięczny
okres wypowiedzenia, więc nikt o zdrowych zmysłach nie zmieniał miejsca pracy,
jeżeli nie musiał.
"W Hucie Katowice zwolniono około 1,4 tysiąca
robotników, podobna liczba osób straciła posady w Stoczni im. Warskiego i w
niektórych kopalniach. Masową skalę przybrały zwolnienia w portach i stoczniach
Trójmiasta (3 stocznie zostały czasowo zamknięte, w tym Stocznia Gdańska do 4
stycznia), liczne były zwolnienia w fabrykach wrocławskich. Wyrzucano z pracy
nie tylko w dużych miastach i nie tylko w dużych przedsiębiorstwach. W
zakładach "Polmo" w Krośnie, które nie zaliczały się do gigantów,
zwolniono ponad 200 osób. W zasadzie wszędzie, gdzie odbyły się strajki, co
najmniej kilkanaście lub kilkadziesiąt osób musiało pożegnać się z
dotychczasowym miejscem pracy." (wpj, str. 104)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz