czwartek, 17 kwietnia 2025

Suplement - Stan wojenny (cz. 21)

 10. Zwyczajni ludzie (cd)

 

 31 sierpnia 1982 r. doszło do użycia broni.

 

"Niespodziewany krwawy obrót przybrały wydarzenia w Lubinie, niedużym mieście na Dolnym Śląsku, gdzie uzbrojony pluton ZOMO zaczął strzelać do stojącego w odległości kilkudziesięciu metrów tłumu: "Wysunęli pistolety maszynowe przed siebie i strzelali - wspominał jeden ze świadków. - Popłoch się zrobił niesamowity, ale nie od razu, bo nikt nie spodziewał się, że to są ostre naboje. Dopiero jak kilku rannych padło, ludzie zaczęli uciekać". Do biegnących milicjanci strzelali nadal, ścigając ich samochodami ("jeździli jak kowboje", wspominał inny świadek). Wystrzelono co najmniej 600 pocisków. Na miejscu zginęły 2 osoby, następna zmarła w szpitalu, rannych w wyniku postrzałów było około 10 osób. Wzburzenie mieszkańców Lubina było tak wielkie, że nie zważając na  ryzyko w ciągu kolejnych dwóch dni miały tam miejsce następne manifestacje, 3 września, w dniu pogrzebu ofiar, do miasta ściągnięto 800 milicjantów i 300 żołnierzy.

 

Milicja użyła broni palnej również we Wrocławiu, w Nowej Hucie i Gdańsku, ale sposób jej użycia w Lubinie był wyjątkowy. Od ran postrzałowych zmarły w szpitalach 3 osoby z Wrocławia i Gdańska, a dwie (w Kielcach i Częstochowie) zmarły w wyniku innych odniesionych obrażeń. Z pewnością kilkaset osób zostało mniej rannych." (wpj, str. 191)

 

W akcjach przeciwko demonstracjom w obronie "Solidarności" brały udział, między innymi, Jednostki Nadwiślańskie MSW, dawny Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przypominam, że w czasie obalania rządu Olszewskiego, mówiono, że w przypadku wystąpień ludności w obronie tego rządu, Wałęsa skorzysta z pomocy Jednostek Nadwiślańskich, które czekały na rozkaz przystąpienia do akcji. 

Zwyczajni ludzie manifestowali swoją sympatię z "Solidarnością" na wiele sposobów, jak chociażby nosząc oporniki w klapach.

 

"W Świdniku, znanym ze strajków w lipcu 1980 r. i po wprowadzeniu stanu wojennego, jako pochodna hasła bojkotu telewizji została zainicjowana bardzo swoista forma zbiorowego protestu: wychodzenie na ulice i spacerowanie w czasie emisji "Dziennika Telewizyjnego", głównego narzędzia masowej propagandy. Nie udało mi się ustalić, kto wpadł na ten pomysł, ale od 5 lutego 1982 r. zaczęto go realizować na wezwanie podziemnej "Solidarności". W ślad za Świdnikiem poszli mieszkańcy Lublina i Puław. W "spacerach" brało udział od kilkuset do paru tysięcy osób i aby zablokować tę inicjatywę władze podjęły dosyć radykalne działania: początek godziny milicyjnej wyznaczono na godz. 19.00 (w związku z czym "spacery" zostały przeniesione na 17.00), w całym Świdniku ponownie wyłączono telefony, w porze demonstracji obowiązywał zakaz ruchu pojazdów, legitymowano "spacerowiczów", grożono usuwaniem z pracy. Część świdniczan kontynuowała sprzeciw w bardziej zakamuflowanej formie, na przykład trzepiąc w wyznaczonym czasie dywany i chodniki. Na większość oddziałały jednak zarówno szykany władz, jak i apel proboszcza, który wezwał do zaprzestania protestu." (wjp, str. 169)

 

Pokłosiem stanu wojennego było wyrzucanie z pracy uczestników strajków, a także wszelkich osób, które podpadły dyrekcjom zakładów pracy i ich esbeckim doradcom. Zwolnieni otrzymywali "wilczy bilet" i bardzo trudno było im uzyskać inne zatrudnienie. Z drugiej strony w zakładach zmilitaryzowanych wprowadzono dziewięciomiesięczny okres wypowiedzenia, więc nikt o zdrowych zmysłach nie zmieniał miejsca pracy, jeżeli nie musiał.

 

"W Hucie Katowice zwolniono około 1,4 tysiąca robotników, podobna liczba osób straciła posady w Stoczni im. Warskiego i w niektórych kopalniach. Masową skalę przybrały zwolnienia w portach i stoczniach Trójmiasta (3 stocznie zostały czasowo zamknięte, w tym Stocznia Gdańska do 4 stycznia), liczne były zwolnienia w fabrykach wrocławskich. Wyrzucano z pracy nie tylko w dużych miastach i nie  tylko w dużych przedsiębiorstwach. W zakładach "Polmo" w Krośnie, które nie zaliczały się do gigantów, zwolniono ponad 200 osób. W zasadzie wszędzie, gdzie odbyły się strajki, co najmniej kilkanaście lub kilkadziesiąt osób musiało pożegnać się z dotychczasowym miejscem pracy." (wpj, str. 104)

 

Od 13 grudnia 1981 r. do początku sierpnia 1982 r. zwolniono z pracy około 55,8 tys. osób (w tym około 16-17 tys. internowanych i aresztowanych). Wśród zwolnionych było około 2,8 tys. osób z nadzoru i kadry kierowniczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

IV. Komuna i po komunie (cd)

3. Kłamstwa i złodziejstwo po 1989 r. (cd)   g) Prawicowa opozycja   Monika Jaruzelska, córka krwawego generała, zdobyła dużą popularn...