poniedziałek, 7 kwietnia 2025

Suplement - Stan wojenny (cz. 11)

6a. Jan Łabęcki - był taki robotnik w Stoczni Gdańskiej, a przy tym członek Komitetu Centralnego PZPR. W czasach "Solidarności" była to dosyć popularna postać przez to, że pojawiał się tu i ówdzie jako opozycja do "Solidarności". Zupełnie o nim zapomniałem, a historia też (na tym polega jej sprawiedliwość, że pamięta o postaciach wybitnych, a zapomina o lizusach), ale Andrzej Paczkowski wspomina o nim jako o osobie przynależącej do rozsądniejszej części Komitetu Centralnego PZPR. Nic dziwnego, facet stykał się z rzeczywistością w zakładzie pracy.

 

"Jan Łabęcki ze Stoczni Gdańskiej (...) mówił (...): "Solidarność' funkcjonuje "jako taka święta krowa w naszej rzeczywistości (...) robotnicy utożsamiają się z tą "Solidarnością" na przekór, w rozmowie normalnej wychodzi tak, że Kuroń, że tamten, że owi, rzeczywiście narozrabiali, że oni się z nimi nie identyfikują, że są przeciwko, ale "Solidarność" to jest ich". ""Solidarności" jako symbolu - konkludował stoczniowiec - nie jesteśmy w stanie przezwyciężyć, on będzie zawsze funkcjonował i będzie zawsze przeciwko nam". I jak tu nie wierzyć klasie robotniczej?" (wpj, str. 138-139)

 

Wyrzucili go z KC w 1982 r.

 

7. Siedziba Krajowej Komisji NSZZ "Solidarność" we Wrzeszczu

 

"Po wejściu do siedziby Krajówki przeżyłem szok trzeci - widziałem zniszczone nogami i młotami przez ZOMO drzwi i szafy, a w drukarni bezmyślnie porozbijane dopiero co zainstalowane nowiutkie maszyny drukarskie. Na podłodze walały się porozrzucane dokumenty i papiery. Wszystko, co ujrzałem, to efekt nocnej wizyty ZOMO w Krajówce. W pewnym momencie znajomi poinformowali mnie, że w jednej z szaf zostały pozostawione ważne dokumenty związkowe, które należałoby ukryć przed następną wizytą zomowców." (sts, Zbigniew Mendyka, str. 112)

 

To był właśnie ten poziom - wejść, zniszczyć, rozbić pałą maszyny drukarskie; wyglądało to pewnie tak samo, jak na filmie Wajdy "Danton", kiedy to służby wysłane przez Robespierre'a niszczą opozycyjną drukarnię. Ani zomowcy, ani ubecy, którzy pojawili się nagle w zakładach pracy w celu przejęcia siedzib zakładowych oddziałów związku, nie potrafili przejąć i zabezpieczyć dokumentów. Można je było bezkarnie wynieść i ukryć w pierwszych godzinach, czy nawet dniach stanu wojennego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

IV. Komuna i po komunie (cd)

3. Kłamstwa i złodziejstwo po 1989 r. (cd)   g) Prawicowa opozycja   Monika Jaruzelska, córka krwawego generała, zdobyła dużą popularn...